niedziela, 22 marca 2015

Z wizytą u Emila Karewicza

Emil Karewicz w swoim domu i na tle ściany z rysunkami i zdjęciami, które upamiętniają różne punkty jest wspaniałej kariery filmowej.

13 marca Emil Karewicz skończył 92 lata, co postanowiliśmy przypomnieć Wam na naszym fanpage'u na Facebooku. Wasza reakcja przerosła wszelkie nasze najśmielsze oczekiwania – a nawet przebiła swoim entuzjazmem różne nasze publikacje o Stanisławie Mikulskim. Aż ciśnie się na usta, by powiedzieć, że Brunner pokonał Klossa...

Nasze skromne przypomnienie o urodzinach Emila Karewicza wywołało istną lawinę życzeń!
No ale nie rywalizację się tu rozchodziło. Chcemy Wam podziękować, bo to, że darzycie Emila Karewicza tak ogromną sympatią, to kolejny dowód na to, że pewni aktorzy to osobowości ponadczasowe – są jak wino, a upływ czasu i zalew byle jakich filmów i seriali wcale nie sprawiają, że ich sława przygasa.

Kilka lat temu odwiedziliśmy Pana Emila w jego domu, żeby porozmawiać o Marku Hłasce. Ta wizyta była częścią realizowanego przez nas cyklu materiałów, w których różne postaci polskiego kina wspominały współpracę z tym osobliwym "reżyserem pióra i literatem kina"

Wielu mówiło, że Hłasko to polski James Dean. Był idolem Jana Himilsbacha – inspirował, pił i upijał, oburzał, doprowadzał do rozstroju nerwowego. Wywoływał skrajne emocje i pewnie dlatego większość naszych gości podczas zdjęć i wywiadów do „Ikon srebrnego ekranu” chętnie o nim mówi. Na naszym blogu (klikając na przykład w tym tekście w linki pod nazwiskami aktorów i reżyserów) możecie przeczytać lub obejrzeć wspomnienia o Hłasce oczami Olafa Lubaszenki, Stanisława Jędryki, Ryszarda Filipskiego, Michała Szewczyka, czy Romana Kłosowskiego.

O Hłasce rozmawialiśmy też z Karewiczem. Zapraszamy do posłuchania wywiadu, bo dzięki temu dowiecie się na przykład, dlaczego pewnego razu Hłasko płakał na piersi Karewicza...
Uwaga: to wywiad wyjątkowy, bo nigdzie nie był publikowany. Mam trochę takich materiałów i najchętniej dzielimy się nimi tutaj – z Wami:

 
Wraz z naszymi kamerami szykujemy się też do kolejnej wizyty u Emila Karewicza – choć jej termin zależy od stanu zdrowia i kondycji Pana Emila. Gdy tylko uda się nam go odwiedzić, to na pewno pokażemy mu lawinę Waszych życzeń dla niego na naszym Facebooku. 

Facebook to znak naszych czasów, ale przy tym dobrze, że pokazuje też, że czas Pana Emila na pewno nie minął! 

https://www.facebook.com/ikonysrebrengoekranu
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz