czwartek, 28 sierpnia 2014

To trzeba zobaczyć! (odc. 10): Kapitan Sowa na tropie


rys. Daniel Baum
Jesteśmy przekonani, że znacie ten serial! „Kapitan Sowa na tropie”, pierwszy polski serial kryminalny, powstał w 1965 roku, a wyreżyserował go Stanisław Bareja. Wiedząc to, łatwo zacząć doszukiwać się w poszczególnych odcinkach charakterystycznego poczucia humoru reżysera i właściwie nie jest to trudne – choć odtwórcy głównych ról, Wiesław Gołas i Michał Szewczyk, bywają tak zabawni, że już czasem nie wiadomo, czy to ich własne kreacje tak śmieszą, czy też jest gdzieś w tym sprawka Barei.


Kapitan Tomasz Sowa to detektyw, funkcjonariusz milicji, do którego trafiają wszystkie najbardziej skomplikowane i zagadkowe sprawy. Jest czujny, inteligentny, przenikliwy i łamie wszelkie moralne opory. Nie pali. To znaczy: mówi, że nie pali, ale potem i tak pali.
Jego partnera Albina gra młody Michał Szewczyk, wierny kompan, wraz z którym prowadzą wspólne dedukcje, łącząc całkiem niezwiązane detale w jedną misterną całość – i rozwiązując w ten sposób najtrudniejsze kryminalne zagadki.


Portal Filmpolski.pl bardzo trafnie sportretował serial „Kapitan Sowa na tropie”:

Funkcjonariusz w czarnej, skórzanej marynarce i sweterku polo, łamiący wszelkie opory moralne, 500-złotowy banknot z "górnikiem", szczyt dobrego smaku - papierosy "Silesia", radiowóz marki "Warszawa" i mrożący krew w żyłach pościg na brukowanych kostką ulicach Warszawy - syrenką za starym wartburgiem. To klimat, który - wyprany dziś z politycznych i propagandowych kontekstów - budzi w widzach odruch sympatycznej nostalgii za starymi, dobrymi czasami". Z łagodnie krytyczną życzliwością przyjęli recenzenci powtórkę po latach pierwszego serialu kryminalnego Telewizji Polskiej. Teraz widzowie mają okazję przypomnieć sobie sympatycznego kapitana Sowę, czyli Wiesława Gołasa w tej roli.

Ciekawostki i ploteczki, które reżyser „Ikon srebrnego ekranu” Jarosław Antoszczyk skrzętnie wyciąga przy każdym kolejnym spotkaniu z Michałem Szewczykiem, wiążą się też z tym serialem. Szewczyk wspomniał, że po nakręceniu pierwszych odcinków wraz z Wiesławem Gołasem dosłownie stawali na rzęsach, żeby powstrzymać emisję „Kapitana Sowy...”, bo uznali, że to, kolokwialnie rzecz ujmując, straszna kicha. Oczywiście nie udało im się powstrzymać machiny produkcyjnej, ale może to i dobrze?


No cóż – jeśli ktoś ogląda „Kapitana Sowę...” całkiem na serio, to ani nie powalą go na kolana sceny pościgów po kostce brukowej, ani gra aktorska, którą wielu nazwałoby teatralną albo, w najlepszym razie, przedwojenną. Jeśli jednak siądziecie do „Kapitana Sowy na tropie” z przymrużeniem oka, to ubaw po pachy macie gwarantowany!
Powstało tylko 8 odcinków (każdy ma po około 30 minut), więc można w jedno popołudnie obejrzeć całą serię, na którą składają się:

Odcinek 1. Gipsowa figurka

Odcinek 2. Uprzejmy morderca

Odcinek 3. Termos

Odcinek 4. Cichy pokoik

Odcinek 5. Trzecia ręka

Odcinek 6. Szantażysta

Odcinek 7. Śpiący nie kłamie

Odcinek 8. Numer IB 2968

 


My właśnie przypomnieliśmy sobie pierwszy i drugi odcinek, a niebawem obejrzymy „Termos” – i pewnie całą resztę.

A Wy macie swój ulubiony odcinek? Albo ulubioną scenę? Nam najbardziej podobają się te sceny, w których Kapitan Sowa na różne sposoby „nie pali” oraz te, w których Albin – czyli Michał Szewczyk – ma dramatyczne i pełne przejęcia miny, z którymi przyjmuje szokujące i śmiałe stwierdzenia Kapitana Sowy ;)

Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Aktorskie imprezy urodzinowe

W lipcu co chwilę któreś wielkie polskie filmowe nazwisko obchodziło urodziny. Odwiedziliśmy osobiście jubilatów Ryszarda Filipskiego (urodziny obchodził 17 lipca) i Michała Szewczyka (urodziny obchodził 29 lipca):

Ryszard Filipski i Jarosław Antoszczyk

Ryszard Filipski i Jarosław Antoszczyk

Ryszard Filipski i Violetta Błaszczuk

Jarosław Antoszczyk z urodzinową wizytą u Michała Szewczyka

Prezent urodzinowy, czyli jedna z ilustracji z Michałem Szewczykiem, którą na potrzeby "Ikon srebrnego ekranu" narysował Daniel Baum
Okazuje się jednak, że pod względem filmowych urodzin sierpień jest równie obfity. I tak:

5 sierpnia 67. urodziny świętował Marian Dziędziel, który debiutował w "Stawce większej niż życie"!


10 sierpnia 71. urodziny obchodziła Irena Karel, która również zagrała w tym serialu na początku swojej kariery filmowej:

Irena Karel, polska Brigitte Bardot

14 sierpnia 76. urodziny świętowała Beata Tyszkiewicz – o niej nikomu nie trzeba przypominać!

Beata Tyszkiewicz, pierwsza dama polskiego kina
Płynie z tego jeden wniosek – urodzeni w lipcu lub sierpniu mają ogromne szanse na to, żeby stać się legendami kina.

Wszystkiego najlepszego dla lipcowych i sierpniowych jubilatów!

niedziela, 24 sierpnia 2014

Z Gołasem przez Polskę

rys. Daniel Baum
Wiesław Gołas, uznawany za jednego z najlepszych i najbardziej lubianych aktorów polskich, wzbudził istny szał na naszym blogu i fanpage’u na Facebookuwiększy, niż sam Stanisław Mikulski. Może to dlatego, że kojarzymy Gołasa głównie ze śmiechem i dobrą zabawą – a z zasady lubimy najbardziej tych, którzy potrafią nas rozśmieszyć.

Nie da się ukryć, że Gołas zaskarbił sobie sympatię widzów głównie doskonałymi kreacjami komediowymi, których ma w swoim dorobku całe mnóstwo, jednak z aktorstwem związał się dopiero po wojnie. W czasie okupacji był żołnierzem AK i aktywnym członkiem ruchu oporu. W 1954 r. ukończył warszawską PWST i zadebiutował na scenie Teatru Dolnośląskiego we Wrocławiu. Od 1955 r. występuje w Warszawie. Był również współtwórcą kabaretu "Koń" i członkiem kabaretu "Dudek". Jest też autorem i wykonawcą głośnej piosenki "W Polskę idziemy".



Jego dorobek teatralny, kabaretowy, telewizyjny i filmowy jest tak duży, że nie ma sensu wymieniać wszystkich sztuk, skeczy, seriali i filmów, w których możemy go oglądać i wystarczy poprzestać na stwierdzeniu, że Gołas zagrał w prawie wszystkich najpopularniejszych komediach, jakie kiedykolwiek w polskiej kinematografii powstały, w tym w takich hitach, jak:
„Zezowate szczęście”
„Żona dla Australijczyka”
„Rękopis znaleziony w Saragossie”
„Nowy”
„Hydrozagadka”
„Kłopotliwy gość”
„Poszukiwany, poszukiwana”
„Brunet wieczorową porą”
„Halo Szpicbródka”


Razem z Violettą Villas zagrał u Jerzego Gruzy w komedii „Dzięcioł” i wspominał, że Villas miała zwyczaj grać bez bielizny, deklarując, że przeszkadza jej na planie.

Poza rolami komediowymi w kinie, na miano legendy zasłużył sobie serialami, w tym równie legendarnymi „Czterema pancernymi...”, „Alternatywami 4”, czy „Czterdziestolatkiem” i oczywiście pierwszym polskim serialem kryminalnym „Kapitan Sowa na tropie”, w którym zagrał fenomenalnie razem z Michałem Szewczykiem.

Gołas łącznie jest odtwórcą ponad 120 ról, ale nie wszystkie z nich to kreacje mające śmieszyć i bawić. Gustaw Holoubek mówił o Gołasie, że był kreowany na komika, ale w gruncie rzeczy był o wiele głębszym aktorem niż wskazuje to, co dane mu było zagrać. Wiadomo – szufladkowanie to przekleństwo każdego artysty, które ciągnie się za nim latami, czasem nawet do końca życia, ale gdybyśmy mieli powiedzieć Wiesławowi Gołasowi coś na pocieszenie, to powiedzielibyśmy, że gdyby nie on, Polacy już w PRL-u byliby o wiele smutniejszym narodem, a kolejne pokolenia żyjące w wolnej Polsce nie miałyby z czego się śmiać oglądając czasem z rodzicami albo dziadkami różne komedie, w których zagrał.

Zatrzymamy się przy Gołasie na dłużej, bo polecimy Wam kilka mniej i bardziej znanych produkcji, w których wystąpił, ale oprócz tego podjęliśmy szeroko zakrojone starania, żeby odwiedzić go z naszą kamerą. Chcielibyśmy dać również Wam okazję spotkania się z nim osobiścietak jak to było w przypadku planu zdjęciowegoze Stanisławem Jędryką. Wtedy na naszym planie gościli też szczęśliwcy, Jolanta i Piotr Kwiatkowscy, którzy wygrali wejściówkę na plan zdjęciowy z Jędryką w konkursie zorganizowanym przez Radio Łódź podczas wywiadu z reżyserem „Ikon srebrnego ekranu” Jarosławem Antoszczykiem.

Chcielibyście się spotkać z Gołasem osobiście? 
O co byście go zapytali?

wtorek, 19 sierpnia 2014

To trzeba zobaczyć! (odc. 9): Kobiela na plaży

rys. Daniel Baum



„Kobiela na plaży” to film jednego aktora i tysięcy amatorów. Jego akcja toczy się na okrutnie zatłoczonej plaży w Sopocie, wśród tłumu autentycznych plażowiczów lat 70. Wśród nich pojawia się Bogumił Kobiela w stroju narciarza i z pełnym ekwipunkiem. Budzi sensację, tym bardziej że jest upał i sam środek sezonu turystycznego. Od tego przebrania rozpoczyna się cały cykl zwariowanych prowokacji, w których pierwszoplanowy bohater wciela się w różne role, a wszystko filmuje ukryta kamera.



I tak zobaczymy go jako: gorliwego ratownika wodnego, który brodzi w wodzie z prawdziwą trąbką i docieka, czy wszyscy zamoczeni powyżej kostek posiadają ważne karty pływackie. Potem wędruje między koszami i porównuje swoją opaleniznę z opalenizną innych turystów. Innym znów razem, nie wiadomo skąd, wyciąga z dna ogromne muszle – do dziś można je kupować na tony na nadbałtyckich straganach, ale żadna z nich i tak nie pochodzi z naszego morza. W kolejnej roli wzbudza poruszenie na plaży paradując z wędką, z której dynda ogromna flądra, a główny bohater gorliwie tłumaczy różnicę między wędkarstwem, a łowieniem w sieci. Jest przy tym bardzo empatyczny w stosunku do ryb... :) Następnie, odpalając papierosa od papierosa, szuka na plaży innych palących i zagaduje ich rozmową o atutach świeżego nadmorskiego powietrza i jodu. 

Potem przepycha się przez kolejkę po chłodne napoje, przebiera się za sprzedawcę lodów „Mewa”, podrywa młode dziewczyny i oferuje jednej z nich wspólny mini rejs katamaranem – zresztą dość niefortunny...


Na koniec biega po plaży z ogromnym aparatem fotograficznym i wyciąga przypadkowych turystów – a w zasadzie turystki – do pozowania. Całe zamieszanie, które powoduje, w pewnym momencie doprowadza do tego, że podchodzi do niego pewien mężczyzna i zdecydowanym tonem nakazuje mu zaprzestanie tych żartów. Intuicja podpowiada nam, że współcześnie na miejscu Kobieli już trudno byłoby liczyć w takiej konwersacji na argumenty merytoryczne i – zamiast nich – prędzej można by po prostu dostać w trąbę. Dziś ludzie są jacyś tacy bardziej nerwowi...

„Kobiela na plaży” kończy się kilkuminutową sekwencją, w której główny bohater podchodzi do turystów w koszach i za parawanami i żegna się z nimi, ściskając serdecznie dłonie mężczyzn i szarmancko całując dłonie kobiet. Błazenada nie z tej ziemi – ale z ogromną klasą. Kobiela w tym reżyserowanym przez Kondratiuka filmie zrobił wszystko to, co młodsza część publiczności kojarzy z Szymonem Majewskim lub z Boratem, tyle że Kobiela jest w tym nie do podrobienia. Swoją drogą, ciekawe jak wiele osób z tego tłumu na sopockiej plaży rozpoznało Kobielę, bo ich miny i niektóre reakcje raczej temu przeczyły.


Poza tym ciekawe, który współczesny aktor zdobyłby się na taki luz i dystans do siebie, żeby zrobić celowo takie zamieszanie na plaży? Widzieliście kiedyś cokolwiek podobnego? My tylko raz na jakiś czas natykamy się na popularnych celebrytów, którzy wypoczywają na zamkniętych plażach lub – pod osłoną kapeluszy i okularów przeciwsłonecznych – na ogólnodostępnych kąpieliskach. 

I nikomu jakoś nie jest tak do śmiechu, jak za tamtych lat. Teraz wszyscy wydają się jacyś tacy ponurzy, poważni i podenerwowani – Wy też macie takie wrażenie?

Życzymy Wam dużo luzu w to lato, a „Kobiela na plaży” na pewno Wam w tym pomoże!

Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Pisze o nas "Kurier Polski"!

Na stronie Kuriera Polskiego znajdziecie artykuł o naszym spotkaniu z Ryszardem Filipskim w Podkowie Leśnej. Niedługo na bloga wrzucimy bardziej obszerną relację zdjęciową z tej rozmowy, a póki co, zachęcamy do czytania tekstu (wystarczy kliknąć tu lub w zdjęcie poniżej):

http://www.kurierpolski.com.pl/index.php/rozrywka/rozrywka-news/film-and-tv/597-spotkanie-tworcow-serialu-ikony-srebrnego-ekranu-z-ryszardem-filipskim
Kultowy aktor Ryszard Filipski z reżyserem "Ikon srebrnego ekranu" Jarosławem Antoszczykiem

środa, 6 sierpnia 2014

67. urodziny Mariana Dziędziela!

5 sierpnia 67. urodziny świętował Marian Dziędziel! Czy wiecie, że swój debiut filmowy miał w "Stawce większej niż życie"? Zagrał Polaka, człowieka Tomali, w odcinku "Akcja: Liść dębu".
Sto lat!