poniedziałek, 29 września 2014

Janusz Gajos: Do trzech razy sztuka (część 2)

rys. Daniel Baum

Dzisiaj publikujemy drugą część nasze opowieści o bogatym życiu i jeszcze bogatszej karierze Janusza Gajosa. Pierwszą część, w której przeczytacie o jego początkach i pierwszych sukcesach w zawodzie aktora znajdziecie tutaj.


Lata 80. i 90. przyniosły Januszowi Gajosowi role w „Człowieku z żelaza” Andrzeja Wajdy (1981) oraz „Przesłuchaniu” Ryszarda Bugajskiego. Choć „Przesłuchanie” powstało w 1982 roku, cenzura wstrzymała jego dystrybucję na 7 lat, a więc dopiero 1989 roku film wszedł na ekrany, poruszył widownię i krytyków, a Gajosowi przyniósł Nagrodę dla Najlepszego Aktora w Gdyni. Z końca lat 80. na pewno pamiętacie też „Piłkarskiego pokera” w reżyserii Janusza Zaorskiego, w którym Gajos zagrał sędziego piłkarskiego Jana Lagunę.





Po przełomie systemowym Janusz Gajos dalej trafiał do ważnych produkcji filmowych, takich jak „Ucieczka z kina Wolność” Wojciecha Marczewskiego (1990, znów Nagroda dla Najlepszego Aktora w Gdyni), „Kiedy rozum śpi” (1992, znów Nagroda na Festiwalu w Gdyni), „Szwadron” Juliusza Machulskiego (1992, Nagroda za Drugoplanową Rolę Męską na Festiwalu w Gdyni) oraz w „Łagodna” Mariusza Trelińskiego (1995).
W międzyczasie wystąpił jeszcze u Krzysztofa Kieślowskiego w „Dekalogu IV” (1988) oraz w „Białym” (1993), u Kazimierza Kutza w „Śmierć jak kromka chleba” (1994) oraz w „Psach” Władysława Pasikowskiego (1992). Choć trudno wyobrazić sobie, jak znajdował na to czas, ciągle grał jeszcze w teatrze i telewizji. Na pewno pamiętacie go z takich seriali, jak „Czterdziestolatek dwadzieścia lat później”, „Mistrz i Małgorzata”, „Zespół adwokacki”, „Ekstradycja 2” i „Ekstradycja 3”. 

Równie trudno wymienić wszystkie ważne filmy, w których wystąpił Gajos, tym bardziej że miał wyraźne szczęście do wielkich reżyserów i dobrych scenariuszy. Na pewno pamiętacie go też choćby ze „Szczęśliwego Nowego Jorku” (1997) Janusza Zaorskiego, „Egzekutora” (1999) Filipa Zylbera, „Fuksu” Macieja Dutkiewicza, czy „To ja, złodziej” (2000) Jacka Bromskiego.

Choć trudno zdecydować się na jeden filmy, to my jednak chyba najbardziej zapamiętaliśmy Janusza Gajosa w „Żółtym szaliku” (2000), filmie telewizyjnym Janusza Morgensterna, w którym bardzo sugestywnie zagrał alkoholika. Na pewno znacie tę scenę:


Moc i siła przekazu „Żółtego szalika” polega na tym, że Gajos potrafił w nim bardzo trafnie w wielu scenach pokazać, co dzieje się z człowiekiem uzależnionym. Jest w tym bardzo autentyczny: pozornie śmieszny, ale tak naprawdę żałosny, bez względu na to, czy jego bohater akurat potrzebuje się napić, czy już nareszcie pije – i zabawia swoich mniej lub bardziej przypadkowych rozmówców kwiecistymi tekstami.

Młodsza widownia na pewno kojarzy Janusza Gajosa też z „Pitbulla” (2005) Patryka Vegi i z bardzo świeżej, ale wręcz popisowej roli prokuratora Andrzeja Kostrzewy w „Układzie zamkniętym” (2013) Ryszarda Bugajskiego – twórcy głośnego „Przesłuchania”.
W ciągu najbliższych tygodni i miesięcy polecimy Wam sporo produkcji z jego udziałem i w naszym cyklu "To trzeba zobaczyć!" odkurzymy  kilka mniej znanych lub po prostu zapomnianych filmów.


Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys




niedziela, 28 września 2014

Janusz Gajos: Do trzech razy sztuka (część 1)



rys. Daniel Baum

Życie i dorobek Janusza Gajosa są tak bogate, że jesteśmy zmuszeni podzielić ten tekst na 2 części – żeby Was nie zanudzić i żeby przykuć Waszą uwagę do jego różnych ról na dłużej. Dzisiaj zaczniemy od początku, czyli jego pierwszych kroków w zawodzie aktora, a skończymy na przełomie lat 70. i 80. i nurcie filmowym, w którym Gajos został na dłużej.

Janusz Gajos, jeden  z najwybitniejszych polskich aktorów filmowych, teatralnych i telewizyjnych, urodzony 23 września 1939 roku w Dąbrowie Górniczej skończył właśnie 75 lat. Wyobrażacie sobie polskie kino bez niego? Pewnie nie, a mało brakowało...


Trzy razy zdawał na Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, TV i Teatralnej w Łodzi i za każdym razem mu się nie udawało. Gdy już postanowił, że pójdzie na studia humanistyczne i bez jakichkolwiek nadziei na sukces przystąpił do egzaminu na łódzką filmówkę po raz czwarty, niespodziewanie został przyjęty. Co ciekawe, skończył tę uczelnię jako jeden z jej najwybitniejszych studentów!


Znamy go z bardzo różnych ról: dramatycznych, komediowych, kostiumowych, sensacyjnych. Występował na pierwszym planie, na drugim planie i w epizodach – ale wszędzie równie dobrze zapadał w pamięć.

Jeszcze jako student zagrał w „Nożu w wodzie” Romana Polańskiego (1961) i filmie dla dzieci „Panienka z okienka” (1964), ale jego kariera nabrała tempa dopiero 2 lata później, gdy zaczął występować w legendarnym serialu Konrada Nałęckiego „Czterej pancerni i pies” (1966-70). Choć w tym samym czasie Gajos grał też w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi, to nie mógł się już pozbyć plakietki Janka Kosa.




Na początku lat 70. przeniósł się do Warszawy i regularnie występował w stołecznych teatrach, ale znów telewizja i srebrny ekran dały mu większy rozgłos – najpierw za sprawą jego serialowej kreacji w „Czterdziestolatku”, a następnie roli w „Milionerze” Sylwestra Szyszki, za którą dostał Nagrodę Aktorską na festiwalu w Gdyni. „Milioner” jest o bardzo ciekawym i przełomowym dla Gajosa filmem – na pewno polecimy go Wam w naszym cyklu „To trzeba zobaczyć!”.



Kino moralnego niepokoju stawało w obronie podstawowych wartości, starając się krytykować rzeczywistość i wypaczenia obowiązującego systemu. Reżyserzy, nie mogąc robić filmów autentycznie politycznych, starali się krytykować mechanizmy sprawowania rządów w sposób zakamuflowany. Przenosili swoją krytykę na grunt problemów moralnych, opisywali egoizm, degradację więzi międzyludzkich, korupcję, nadużycie władzy. Wszystkie przedstawione w filmach historie zawsze miały odnosić się do ogółu społeczeństwa. Za najważniejsze filmy tego nurtu uznaje się:

  • ,,Personel”, ,,Spokój”, ,,Blizna”, ,,Amator”, ,,Przypadek”, ,,Krótki dzień pracy”, ,,Bez końca” Krzysztofa Kieślowskiego
  • ,,Wodzirej”, ,,Szansa”, ,,Był jazz” Feliksa Falka
  • ,,Aktorzy prowincjonalni”, ,,Kobieta Samotna” Agnieszki Holland
  • ,,Indeks”, ,,Kung-fu” Janusza Kijowskiego
  • ,,Pokój z widokiem na morze”, ,,Dziecinne pytania”, ,,Matka królów” Janusza Zaorskiego
  • ,,Barwy ochronne”, ,,Constans”, ,,Kontrakt” Krzysztofa Zanussiego
  • ,,Dreszcze” Wojciecha Marczewskiego
  • „Przesłuchanie” Ryszarda Bugajskiego
  • „Wahadełko” Filipa Bajona

Janusz Gajos zagrał „Dyrygencie” Andrzeja Wajdy, „Kung-fu” Janusza Kijowskiego, „Limuzynie Daimler Benz” Filipa Bajona oraz „Kontrakcie” Krzysztofa Zanussiego, co uczyniło go jednym z flagowych aktorów kina moralnego niepokoju.

We wtorek rano część druga!

Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys

piątek, 26 września 2014

To trzeba zobaczyć! (odc. 13): Duch z Canterville

rys. Daniel Baum


Na wstępie uprzedzamy: nie, nie będziecie się bać. Nie ma mowy :)

Sięgamy dzisiaj po trzeci i zarazem ostatni film z emitowanego w telewizji i wyświetlanego w kinach cyklu „Świat grozy”.  Pozostałe 2 filmy to „Przeraźliwe łoże” i „Zbrodnia lorda Artura Savile’a”, które już polecaliśmy Wam w naszym blogowym cyklu „Totrzeba zobaczyć!”.

Ów trzeci film, czyli wyreżyserowany przez Ewę i Czesława Petelskich „Duch z Canterville” inspirowany opowiadaniem Oskara Wilde'a, to pełna humoru opowieść o perypetiach pewnego ducha (w podwójnej roli wspaniały Czesław Wołłejko), który od 400 lat nie może zaznać spokoju... 


Ta kilkusetletnia tułaczka po korytarzach i piwnicach zamczyska to kara za zbrodnię, której jeszcze jako Sir Simone de Canterville dopuścił się za życia. Czy istnieją na tym świecie jakiekolwiek gorsze katusze? Okazuje się, że tak :)

Pewnego dnia w zamku pojawia się amerykański biznesmen Hiram Otis (w tej roli Aleksander Dzwonkowski) wraz z rodziną: żoną Patricią (Barbara Ludwiżanka), dorastającą córką Virginią (Anna Nehrebecka – choć wtedy jeszcze Wojciechowska) i dwójką zupełnie niesfornych i przeżywających burzę hormonów synów Bobem  (Grzegorz Minkiewicz) i Jimem (Witold Dębicki).



Otis dorobił się fortuny na handlu uniwersalnym wywabiaczo-odtruwaczem (?!) frimy Pinkerton i zakupił posiadłość w Europie, aby razem z rodziną wieść spokojnie, wygodne i dostatnie życie. Ani on, ani jego rodzina w typowy dla Amerykanów sposób zupełnie nie przejmują się pogłoskami o tym, że w zamku straszy – i z wyjątkową nonszalancją podchodzą do wszelkich ostrzeżeń, jakie daje im potomek sir Simone’a.

I tu zaczyna się katorga – nie dla Otisów, ale dla tytułowego bohatera. Nowi mieszkańcy zachowują się tak głośno i nieznośnie, że duch doznaje prawdziwego rozstroju  nerwowego. Jego lokaj – zresztą ten sam, który był fenomenalnym lokajem lorda Savile’a – próbuje ukrócić jej męki i wymyślić sposób na odpowiednio sugestywne wystraszenie Otisów, ale i to nie przynosi rezultatu.


Jedynie Virginia, piękna córka biznesmena, potrafi nawiązać z duchem serdeczny kontakt. Na tyle serdeczny, że pewnego dnia znika... Rodzina zaczyna jej szukać, ale bezowocnie. Jaki jest finał tej historii? Przekonajcie się sami.


A teraz ciekawostka: „Duch z Canterville” był kręcony na Zamku w Oporowie. Można tam w każdej chwili zarezerwować nocleg, wystarczy kliknąć tutaj. Myślicie, że i tam straszy?

Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys

piątek, 19 września 2014

To trzeba zobaczyć! (odc. 12): Zbrodnia lorda Artura Savile'a

rys. Daniel Baum



Po poleceniu Wam „Przeraźliwego łoża” z Gołasem w środku (tfu, w roli głównej ;)) Pan Robert na naszym fanpage’u podrzucił 2 genialne krótkie filmy, które wraz z „Przeraźliwym łożem” były emitowane w telewizji i wyświetlane w kinach w ramach wspólnego cyklu o bardzo wymownym tytule „Świat grozy”.

Jednym z nich jest właśnie „Zbrodnia lorda Artura Savile’a” z 1967 roku w reżyserii Witolda Lesiewicz i Andrzeja Jerzego Piotrowskiego według noweli Oscara Wilde’a. Zanim powiemy Wam, dlaczego to trzeba zobaczyć, parę słów o fabule:


Wraz z początkiem filmu przenosimy się na przyjęcie u lady Windermere, na którę furorę robi chiromanta Podgers (w tej roli Ignacy Machowski). Choć jest rozchwytywany przede wszystkim przez panie, to podejmuje się odczytania z dłoni losu młodego lorda Artura Savile'a (w tej roli Andrzej Łapicki). Lord Savile jest w ważnym momencie swojego życia – niebawem ma poślubić piękną Sybillę (Maria Ciesielska).


Wydawać by się mogło, że rysuje się przed nim świetlana przyszłość u boku najpiękniejszej kobiety w towarzystwie, ale... gdy wróżbita Podgers spogląda w jego dłoń, zauważa coś strasznego – coś, o czym nie chce powiedzieć Savile’owi.


Ten – gdy przyjęcie już dobiega końca – zaczaja się na Podgersa i zmusza go w rozmowie w cztery oczy do wyjawienia przepowiedni, według której Lord ma zostać mordercą...
W obliczu tej sytuacji Savile przyjmuje swe przeznaczenie z taką pokorą, jakby to było zadanie do wykonania. Przekłada ślub na później i wszystkie wysiłki skupia na spełnieniu przepowiedni Podgersa. Z jakim efektem? Zobaczycie sami :)


Swoimi dylematami Savile dzieli się ze swym wiernym, flegmatycznym i  uwielbiającym czekoladę lokajem (w tej roli fenomenalny Tadeusz Kondrat), a jedne z narzędzi zbrodni zamawia u szalonego pirotechnika (w tej roli równie fenomenalny Bronisław Pawlik). Tak na marginesie – akcent pirotechniczny przypomina trochę filmy z Jamesem Bondem... ;)

W fabułę bardzo umiejętnie i zabawnie wplątany jest też Chopin, Fryderyk Chopin.

Choć „Zbrodnia lorda Artura Savile’a” trwa 27 minut, to przepowiednia spełnia się dopiero na samym końcu filmu, zostawiając widza w niemałym zaskoczeniu – tym bardziej że jest to bardziej komedia omyłek niż film grozy.

W pewnym sensie jest to też film o poczuciu obowiązku i celu, który uświęca środki. Bardzo zabawne środki!   

Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys