czwartek, 16 stycznia 2014

Piękni dwudziestoletni

rys. Daniel Baum
Bikiniarze...
...czyli prawdopodobnie pierwsze polska subkultura młodzieżowa funkcjonująca w naszym kraju do końca lat 50. XX w. 
Cechą odróżniającą ich od reszty społeczeństwa było ekstatyczne umiłowanie muzyki jazzowej i kultury amerykańskiej. Przejawiało się to w charakterystycznym ubiorze: szerokiej marynarce (tzw. "na kilowatach"), wąskich spodniach, butach "na słoninie" - gumowej grubej podeszwie, fryzurze (tzw. "plerezie"), piratkach - jaskrawokolorowych skarpetkach i kolorowym krawacie, na którym najczęściej widniały gołe girlsy (według propagandy - uosobienie zbrodniczego ustroju kapitalistycznego, w którym to nie panowały żadne zasady). Szczególnie upodobaną barwą był kolor czerwony. Władze PRL aktywnie zwalczały ten ruch młodzieżowy, uważając go za przejaw kosmopolitycznych ciągotek i miłości do USA. Jednym z nich był Marek Hłasko, który czynił z nich głównych bohaterów swojej prozy. 

Dziś opowie o nim Michał Szewczyk – aktor, który stawiał pierwsze filmowe kroki w "Końcu nocy", filmie o bikiniarzach, który powstał według opowiadań Hłaski.

Michał Szewczyk
źródło: archiwum Studia Filmowego Hybrys
"Tango"
Pola Raksa i Michał Szewczyk
źródło: archiwum Studia Filmowego Hybrys


Jarosław Antoszczyk: W jakich projektach opartych na tekstach Marka Hłaski brał Pan udział?

Michał Szewczyk: „Koniec nocy”. To był film dyplomowy Pawła Komorowskiego, Wali Wesołowskiej i Julka Dziedziny, jeżeli chodzi o reżyserów, a Jurek Wójcik, Krzysio Depczyk i Krzysztof Winiewicz robili dyplom z operatorskiego. To było oparte na trzech nowelach Marka Hłaski, które były połączone jednym zdarzeniem i głównymi bohaterami. Należałem do tych bohaterów również. Oczywiście główną rolę trudno było tak do końca ustalić, czy to był Zbyszek Cybulski, czy Rysiek Filipski. My byliśmy (Mariusz Gorczyński i ja) z drugiego roku łódzkiej szkoły aktorskiej. Zbyszek Cybulski w tym filmie debiutował, jeżeli chodzi o ekran. Był jeszcze Romek Polański i cała plejada późniejszych gwiazd kina, jeśli chodzi o reżyserię. Bo wszyscy chłopcy, którzy byli na reżyserii, na trzecim, czwartym roku, również grali – między innymi grał tam Heniu Kluba.

Fotos z planu "Końca nocy"
źródło: Studio Filmowe Hybrys

To było również moje pierwsze doświadczenie. Marek Hłasko bywał na planie. W kawiarence obok kina „Wisła” robiliśmy najwięcej zdjęć plenerowych. W związku z tym najwięcej spędzaliśmy tam czasu, a ponieważ najwięcej zdjęć odbywało się nocą, to z konieczności byliśmy tam sami.

J.A.: Czy znał Pan Marka Hłaskę osobiście, czy z relacji osób trzecich?

M.SZ.: Jak wspomniałem, spotykaliśmy się na planie podczas zdjęć kręconych w kawiarence. Później Marek Hłasko wyjechał za granicę i nie mieliśmy z nim kontaktu, jedynie czytaliśmy jego prozę i wszystko, co się tam z nim działo na obczyźnie.

J.A.: Jakim człowiekiem był Marek Hłasko?

M.SZ.: On nie był gadatliwy. Ja go zapamiętałem w czarnej skórze, co mi się później skojarzyło z Agnieszką Osiecką, która też chodziła w tym okresie w czarnym skórzanym płaszczu. To był rekwizyt i jednocześnie strój Marka Hłaski. Ja go takiego zapamiętałem. Pił sporo kawy, alkohole też pewnie były... I dużo palił. Kochał słuchać. Zapamiętałem go jako fajnego, sympatycznego, ciepłego faceta. Później w tej prozie, którą pisał o matce i o domu jakoś tego nie wyczuwałem.


J.A.: W jaki sposób teksty Marka Hłaski i realizowane według nich filmy podstawie różniły się od typowej twórczości socjalistycznego realizmu?
M.SZ.: Jedna rzecz, która zwykle wyróżnia dobry tekst - prawda. Tam nie było żadnych podtekstów np. obrony socjalizmu jak na przykład w filmie „Ziemia”, w którym grałem.

Fotos z planu "Końca nocy"
źródło: Studio Filmowe Hybrys
J.A.: Czy twórczość Marka Hłaski miała wpływ na polskie kino, jeśli tak, to jaki?

M.SZ.: Myślę, że tak. Nawet to jego zetknięcie się jego ze szkołą filmową poprzez „Koniec nocy” miało, moim zdaniem, ogromny wpływ również na przyszłych twórców kina. Był tak młody, a pewne wzorce jakie zawarł w swoich opowiadaniach są wieczne, ponadczasowe.


I pomyśleć, że podobno w młodości Hłasko dorabiał wożąc drewno z lasu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz