wtorek, 31 stycznia 2017

Popiół i diament: Kontrowersje i zachwyt


W poprzedniej części reżyser „Ikon srebrnego ekranu” Jarosław Antoszczyk przybliżył fabułę filmu „Popiół i diament” – najsłynniejszego filmu w dorobku Zbyszka Cybulskiego i prawdopodobnie najbardziej cenionego polskiego filmu za granicą. Dzisiejsza część opowieści o tym filmie dotyczy kulis jego powstawania, kompletowania obsady, produkcji i odbioru przez władze oraz publiczność.
Tutaj część pierwsza opowieści reżysera Jarosława Antoszczyka o filmie "Popiół i diament".

Prace nad scenariuszem filmu „Popiół i diament” zostały ostatecznie zakończone w styczniu 1958 roku, a posiedzenie Komisji Ocen Scenariuszy odbyło się 17 stycznia. Po wielu wątpliwościach przewodniczący komisji Tadeusz Karpowski wyraził zgodę na rozpoczęcie prac nad filmem, zgłaszając jednak „wątpliwości […] natury dramaturgicznej, […] ideowej, dotyczące wypracowania scenariuszowego”.
Po zatwierdzeniu scenariusza rozpoczęły się przygotowania do produkcji w Studiu Filmowym „Kadr”. Miejscem kręcenia miała być Łódź, ale ostatecznie zdecydowano, że metaforyczny Ostrowiec zostanie wykreowany w Wytwórni Filmów Fabularnych nr 2 we Wrocławiu. Wynikało to zarówno z możliwych oszczędności, jak i z potrzeby, aby władze centralne poświęciły mniejszą uwagę kontrowersyjnemu projektowi. 3 lutego 1958 roku, właściwie samodzielnie, pełniący obowiązki szefa kinematografii Jerzy Lewiński podjął decyzję o rozpoczęciu produkcji. Na podstawie umowy o dzieło Wajda otrzymał wynagrodzenie w wysokości 69 000 złotych, natomiast Andrzejewski – 31 500 złotych. Budżet całego filmu (już po zakończeniu produkcji) szacuje się na 6 070 000 złotych.
Rozpoczął się proces kompletowania ekipy filmowej. Do realizacji „Popiołu i diamentu” zatrudniono w charakterze kierownika produkcji Stanisława Adlera. Za zdjęcia odpowiadał Jerzy Wójcik, natomiast opracowanie muzyczne zlecono Filipowi Nowakowi, kierownikowi Kwintetu Rytmicznego Polskiego Radia we Wrocławiu. Ustalone zostało, że zdjęcia będą kręcone najpierw we wnętrzach zaprojektowanych w atelier, a dopiero potem w plenerach. Za główną scenografię posłużyła wykonana w atelier konstrukcja hotelu „Monopol”. Wnosiła ona element symboliczny – ów budynek po burzliwych czasach wojny próbuje zachować elegancję, lecz w istocie podupada. Oprócz atelier wykorzystano także wnętrza naturalne – między innymi kościół świętej Barbary, kamienicę na ulicy Franciszkańskiej oraz kaplicę pod Trzebnicą, która istnieje do dziś.





Trudności sprawił dobór obsady aktorskiej i tu kluczową rolę odegrał Morgenstern, który był obeznany z rynkiem aktorskim w Polsce. To właśnie on wymusił na Wajdzie wybór Zbigniewa Cybulskiego do roli Maćka, choć pierwotnie przewidywane było obsadzenie w tej roli Tadeusza Janczara. Wbrew intencji kostiumolog Katarzyny Chodorowicz odtwórca głównej roli zdecydował się grać w swoim ubraniu: kurtce, dżinsach i pionierkach. Cybulski, ze względu na nieszczególnie aktorski charakter swego wzroku, dokonał kolejnego brawurowego wyboru: mimo protestów Wajdy zagrał w czarnych okularach. Wacław Zastrzeżyński otrzymał rolę Szczuki, natomiast Krystynę – mimo początkowych wątpliwości reżysera – zagrała Ewa Krzyżewska. Rolę Andrzeja powierzono Adamowi Pawlikowskiemu, natomiast Drewnowskiego – genialnemu Bogumiłowi Kobieli.

Zdjęcia do „Popiołu i diamentu” rozpoczęto formalnie 4 marca 1958 roku, a zakończono 7 czerwca. W łącznym rozrachunku odbyło się 60 dni zdjęciowych. Krzysztof Kornacki wskazuje jednak, że pierwszy dzień zdjęciowy faktycznie miał miejsce 6 marca. Zdjęcia rozpoczęto od prac w dwóch halach wrocławskiej wytwórni: dużej i małej. Realizowano je w marcu i kwietniu. Wnętrza plenerowe zostały sfilmowane na przełomie kwietnia i marca, natomiast pozostałą część czasu produkcji poświęcono na kręcenie scen w plenerze. To ostatnie sprawiało ekipie sporo problemu ze względu na niekorzystne warunki pogodowe. Sam format kadru, który twórcy wybrali, był przełomowy dla kina polskiego – miał proporcję 1:1,85, której nigdy wcześniej polscy reżyserzy nie wykorzystywali. Wśród kluczowych scen „Popiołu i diamentu” znajduje się ta, w której Maciek podpala kieliszki w barze – przypisywana jest ona Januszowi Morgensternowi.



Najwięcej problemów sprawiło przekonanie władz komunistycznych do wyświetlenia „Popiołu i diamentu”. Partyjni intelektualiści byli niezadowoleni z uczynienia Maćka Chełmickiego główną postacią filmu. Wówczas zainterweniował sam Andrzejewski, który przy wsparciu kolegów literatów przekonał działaczy PZPR do ideologicznej wymowy filmu; bez wsparcia ze strony autora powieści dzieło Wajdy nigdy nie weszłoby na ekrany kin. Oficjalna kolaudacja odbyła się 7 lipca 1958 roku, po czym umożliwiono dystrybucję „Popiołu i diamentu” w kinach. Mimo protestów Aleksandra Forda, który żądał od władz zakazu rozpowszechniania filmu[c], jego oficjalna premiera odbyła się 3 października 1958 roku. Wynikało to z faktu, że decydenci po wahaniach orzekli wymowę filmu jako pozytywną, gdyż ich zdaniem pokazywał on bezsens walki polskiego podziemia niepodległościowego. 

Mimo to, ze względu na nadal istniejące wątpliwości co do jego przesłania, „Popiół i diament” otrzymał zakaz brania udziału w konkursie głównym Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes. Wówczas Lewiński dzięki zgodzie przełożonych wysłał utwór Wajdy na Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji, gdzie poza konkursem głównym zdobył nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych (FIPRESCI).



„Popiół i diament” odniósł międzynarodowy sukces. Zdaniem krytyków jest to najważniejsze osiągnięcie polskiej szkoły filmowej, które obok rozrachunku z II wojną światową oraz prezentacji romantycznej wizji świata uwypukla realia Polski po 1945 roku. Pomimo potępienia filmu przez część partyjnych krytyków, z graną przez Zbigniewa Cybulskiego rolą Maćka utożsamiało się wielu zwolenników niepodległej Polski. Cybulskiego przyrównywano kreacją do amerykańskiego aktora Jamesa Deana, co dopełniał fakt, iż dzięki swoim ciemnym okularom polski aktor uosabiał pokolenie współczesne rokowi 1958. Ogółem, w chwili premiery „Popiół i diament” obejrzało około 1 722 000 widzów.

W okresie zapoczątkowanej w 1989 roku transformacji ustrojowej w Polsce, w ramach rewizji kina czasów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, także „Popiołowi i diamentowi” postawiono zarzut fałszowania historii. Wajda miał się tego dopuścić, gdyż w jego filmie żołnierze podziemia ścigali komunistów, natomiast w rzeczywistości było odwrotnie. Szczególnie wrogi wobec filmu był Andrzej Werner, który zarzucił mu kłamstwo historyczne i dziwił się jego dobremu przyjęciu przez widzów.

W Europie Zachodniej „Popiół i diament” był powszechnie chwalony przez krytyków filmowych. Zachwycali się nim znawcy i miłośnicy kina z całej Europy – choć oglądany dziś może sprawiać wrażenie przerysowanego i pełnego zmanierowanych gestów.






piątek, 27 stycznia 2017

Popiół i diament: Co trzeba wiedzieć o tym filmie

rys. Daniel Baum


Wspominając Zbyszka Cybulskiego z okazji 50. rocznicy jego tragicznej śmierci nie można nie wspomnieć o jego ikonicznej roli zamachowca z AK w filmie „Popiół i diament”. Zresztą sam ten film jest uznawany za jedną z najsłynniejszych polskich produkcji z czasów PRL. Dzisiaj o „Popiele i diamencie” opowiada reżyser „Ikon srebrnego ekranu” Jarosław Antoszczyk, a jego filmową opowieść zaprezentujemy w dwóch częściach, bo nie sposób w jednym poście zmieścić wszystko, co o tym filmie należy wiedzieć.  
„Popiół i diament” to polski dramat z 1958 roku w reżyserii Andrzeja Wajdy, zrealizowany na podstawie powieści Jerzego Andrzejewskiego pod tym samym tytułem.
Akcja filmu „Popiół i diament” rozpoczyna się 8 maja 1945 roku. Maciek (Zbigniew Cybulski) i Andrzej (Adam Pawlikowski) oraz Drewnowski (Bogumił Kobiela), trzej byli żołnierze Armii Krajowej, obecnie działają w szeregach podziemia niepodległościowego. Mężczyźni otrzymują rozkaz zabicia Szczuki (w tej roli Wacław Zastrzyżeński), sekretarza Polskiej Partii Robotniczej. Zasadzkę na niego organizują przy kapliczce, gdzie ostrzeliwują wojskowy samochód. Dochodzi jednak do pomyłki – zamiast komunistycznego aparatczyka zastrzeleni zostali pracownicy budowlani z cementowni. Zamachowcy uciekają z miejsca akcji, nie zauważając, że tą samą drogą przejeżdża identyczny samochód prowadzony przez Szczukę. Ten widząc, co zaszło przed jego przybyciem, w obecności świadków zajścia wspomina poległych towarzyszy, a także poprzysięga zemstę na sprawcach zbrodni.
Akcja filmu przenosi się następnie do hotelu „Monopol”, znajdującego się w fikcyjnej miejscowości Ostrowiec. Maciek zasiada przy hotelowym barze, nawiązując rozmowę z barmanką Krystyną (Ewa Krzyżewska), w której się zakochuje. Tymczasem Andrzej, podczas pobytu w apartamencie sympatyzującej z podziemiem rodziny Staniewiczów, otrzymuje od swego przełożonego Wagi (Ignacy Machowski) jednoznaczny rozkaz powtórzenia egzekucji sekretarza PPR. Szczuka z kolei bezskutecznie poszukuje u Staniewiczów swojego syna Marka. Zasmucony wchodzi do hotelu „Monopol”, zwierzając się z tego faktu Maćkowi, nie zdając sobie wówczas sprawy, że ten jest jego politycznym przeciwnikiem. Po rozmowie odchodzi. 
W międzyczasie w sali hotelowej rozpoczyna się bankiet mający uczcić wyzwolenie Polski spod niemieckiej okupacji. Gdy w sali wykonywana jest pieśń „Czerwone maki na Monte Cassino”, w przyległym do niej barze do Maćka przysiada się Andrzej, przekazując mu rozkaz od dowództwa. Mężczyźni zaczynają rozmawiać na temat swoich poległych przyjaciół z czasów wojny, Maciek zapala na ich cześć napełnione spirytusem kieliszki. Podczas trwającego bankietu Drewnowski, który zgodził się współpracować z władzą komunistyczną, po pijanemu rozmawia z dziennikarzem Pieniążkiem (Stanisław Milski) o korzyściach i możliwościach związanych z nową rzeczywistością.
Nocą do pokoju Maćka, nerwowo poszukującego swojej broni oraz okularów, wchodzi Krystyna. Rodzi się między nimi uczucie, po spędzonej razem chwili decydują się pójść na spacer. Gdy zaczyna padać deszcz, kryją się pod kościołem, gdzie Krystyna czyta ten fragment poematu Cypriana Kamila Norwida:
Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,
Wokoło lecą szmaty zapalone;
Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolny,
Czy to, co twoje, ma być zatracone?
Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą? – czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie (…)


Zwiedzając budynek, Krystyna łamie obcas. Gdy Maciek go naprawia, o szarganie świętości miejsca oskarża ich strażnik, który czuwa nad dwoma ciałami osób zabitych przez żołnierzy podziemia. Po wyjściu ze świątyni para rozdziela się. Powróciwszy do hotelu, Maciek rozmawia z Andrzejem na temat sensu dalszej walki. Z kolei na bankiecie całkiem pijany Drewnowski wchodzi na stół i oblewa zgromadzonych pianą z gaśnicy, co w opinii osób z partii rujnuje jego karierę.


Szczuka, dowiedziawszy się, że jego syn znajduje się w placówce Urzędu Bezpieczeństwa, opuszcza hotel, by udać się do siedziby UB. Maciek, wyczuwając okazję do rozprawienia się z komunistą, podąża za nim. Gdy się spotykają, prosi go o ogień, a następnie strzela mu w serce. Umierający Szczuka łapie zabójcę ramionami, po czym ześlizguje się na bruk. W tym samym momencie w niebo strzelają race na cześć wyzwolenia, a uczestnicy bankietu tańczą jednostajnie poloneza Fryderyka Chopina.

Następnego dnia Maciek decyduje się opuścić Ostrowiec, jednak zauważa Andrzeja, który goni i bije Drewnowskiego za zdradę podziemia. Zdrajca rozpoznaje Maćka, który w obawie o swoje życie podejmuje ucieczkę. Nie zatrzymuje się na polecenie pobliskiego patrolu żołnierzy Wojska Polskiego i zostaje trafiony serią z automatu. Śmiertelnie ranny Maciek szuka kryjówki, jednak ostatecznie umiera na stercie śmieci.



To bardzo symboliczne zakończenie filmu.

Zresztą cały film jest bardzo symboliczny. Jarosław Antoszczyk zachęca do zwrócenia uwagi na jego ciekawą symbolikę religijną – od rozpoczynającej film strzelaniny pod katolicką kaplicą, po sceny kręcone w zrujnowanym kościele, ze zwisającym z sufitu odwróconym krzyżem i ciałami zabitych na początku filmu mężczyzn, szykowanymi do pochówku.

Symboliczna jest też scena, w której Podgórski (Adolf Chronicki) przynosi do pokoju Szczuki gramofon – jest to nawiązanie do hiszpańskiej wojny domowej z 1936 roku, w której walczyło też wielu Polaków.

Kolejny symbol to biały koń przechadzający się po wewnętrznym dziedzińcu „Monopolu”, a potem pojawiający się jeszcze kilkukrotnie w innych miejscach w pobliżu hotelu. 

Wreszcie scena przesłuchania syna Szczuki przez UB – syn Szczuki patrzy na lampę-reflektor służącą do oślepienia rozmówcy i widzi tłukącą się w jej blasku ćmę. Ćma jest tu metaforą młodości i braku doświadczenia, które popchnęły go (i wielu innych młodych chłopców i mężczyzn) do walki w podziemiu niepodległościowym.

Sam moment zabicia Szczuki przez Maćka jest też bardzo symboliczny – za plecami Maćka wybuchają fajerwerki, które rozświetlają jego i miejsce egzekucji. Fajerwerki wybuchają z okazji zakończenia II wojny światowej, jednak Maciek jako żołnierz AK wcale nie kończy swojej służby, choć jak wiemy z filmu, waha się i ma coraz większą niechęć do trybu życia, z jakim wiąże się działalność w polskim podziemiu.

„Popiół i diament” jest luźną adaptacją utworu literackiego autorstwa Jerzego Andrzejewskiego pod tym samym tytułem, który został opublikowany w 1948 roku. Powieść ta była w komunistycznej Polsce obowiązkową lekturą szkolną i cieszyła się poważaniem u ówczesnych władz; pierwotnie zamierzali ją zekranizować Erwin Axer i Antoni Bohdziewicz. Andrzej Wajda usłyszał o niej od Tadeusza Janczara w 1957 roku podczas pobytu w szpitalu. Gdy powieść Andrzejewskiego zarekomendował Wajdzie jego drugi reżyser, Janusz Morgenstern, po lekturze uznał on, że to będzie dobry materiał na film. 15 listopada 1957 roku Wajda wysłał list do Andrzejewskiego, w którym zaproponował mu scenariusz adaptacji. Wykluczył z niego dwa zasadnicze wątki pierwowzoru literackiego: historię Antoniego Kosseckiego oraz zorganizowanego podziemia składającego się z kilkunastoletnich chłopców. Kluczowy zatem stał się motyw konfrontacji Maćka ze Szczuką, a akcja miała ilustrować 24 godziny z życia bohaterów.

W kolejnej części reżyser Jarosław Antoszczyk opowie o kulisach powstawania tego filmu, kompletowaniu jego obsady, oraz kontrowersjach, które budził u ówczesnych polskich władz.

piątek, 20 stycznia 2017

Część 2 relacji zdjęciowej z obchodów 50. rocznicy śmierci Zbigniewa Cybulskiego


50. rocznica śmierci Zbigniewa Cybulskiego i towarzysząca jej uroczystość zorganizowana we wrocławskim Centrum Technologii Audiowizualnych były wyjątkowe i bardzo symboliczne. Powtórzono gest Cybulskiego z ,,Popiołu i diamentu", czyli podpalenie spirytusu w kieliszkach, tym razem dla upamiętnienia 50 lat, jakie upłynęły od jego śmierci, a także odsłonięto popiersie – okryte przez ten sam kożuch, w którym Cybulski przyjeżdżał do Wrocławia. Dziś prezentujemy drugą część relacji zdjęciowej z tego wydarzenia. Zdjęcia na zlecenie reżysera Jarosława Antoszczyka wykonał współpracujący z "Ikonami srebrnego ekranu" operator filmowy Szymon Boksa.

Część 1 relacji z 50. rocznicy śmierci Cybulskiego można obejrzeć tutaj 

8 stycznia 2017 roku we 
wrocławskim Centrum Technologii Audiowizualnych odbyła się także wystawa fotografii, projekcja filmu ,,Pokolenia" Janusza Zaorskiego i spotkanie z Dorotą Karaś, która jest autorką biografii legendarnego aktora.

- Spotykamy się w Cecie, ale dla wrocławian to miejsce jest wciąż i chyba pozostanie Wytwórnią Filmów Fabularnych, związanym nierozerwalnie z polskim powojennym kinem - mówił Robert Banasiak, szef Centrum. - To tutaj Cybulski zrealizował ponad połowę swoich filmów, ważnych nie tylko dla swojej kariery, ale też dla historii filmu. Dlatego ma tu swoje filmowe murale i tablicę pamiątkową na frontonie budynku. Do tego dziś dodajemy kolejny symbol - popiersie autorstwa Jacka Spychalskiego, które stanie w holu głównym naszej instytucji. Tu nic nie jest przypadkowe - przed odsłonięciem okrywa je kożuch, ten sam, w którym Cybulski przyjeżdżał do Wrocławia.


Zbyszek Cybulski, a właściwie Zbigniew Hubert Cybulski (ur. 3 listopada 1927 w Kniażach, zm. 8 stycznia 1967 we Wrocławiu) był polskim aktorem teatralnym i filmowym, uważanym za jednego z najwybitniejszych i najpopularniejszych aktorów powojennej Polski. Jego największym osiągnięciem filmowym jest rola Maćka Chełmickiego w filmie „Popiół i diament” z 1958 roku, w reżyserii Andrzeja Wajdy.

Był absolwentem gimnazjum im. Jędrzeja Śniadeckiego (obecnie I Liceum Ogólnokształcące im. Jędrzeja Śniadeckiego) w Dzierżoniowie (1947) oraz PWST w Krakowie (1953). W tym samym roku zadebiutował w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku w sztuce „Intryga i miłość” Friedricha Schillera. Rok później zaprezentował się w swoich dwóch pierwszych rolach filmowych w produkcjach „Pokolenie” i „Kariera”. Wówczas też, razem z Bogumiłem Kobielą, założył artystyczny teatrzyk studencki Bim-Bom w Gdańsku, którego był dyrektorem. Zagrał mniejsze role w filmach „Ósmy dzień tygodnia” Aleksandra Forda i „Krzyż walecznych” Kazimierza Kutza (ten pierwszy został wstrzymywany przez cenzurę w Polsce przez ponad 20 lat).


Największą popularność przyniósł Cybulskiemu film „Popiół i diament” z 1958 roku, wyreżyserowany przez Andrzeja Wajdę, oceniany jako jedna z najlepszych produkcji w historii polskiej kinematografii. Film nominowany został do nagrody Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych. Na początku lat 60. przeprowadził się do Warszawy, gdzie występował w Kabarecie Wagabunda, Teatrze Ateneum. Grał tam w takich sztukach jak „Kapelusz pełen deszczu”, „Dwoje na huśtawce” czy „Pierwszy dzień wolności”. Występował w spektaklach Teatru Telewizji, m.in. w produkcjach „Murowane alibi” Janusza Morgensterna, Podwórko Andrzeja Jarockiego, Romans prowincjonalny Kornela Filipowicza czy Zatrzaśnij ostatnie drzwi na podstawie tekstu Trumana Capote’a. W 1960 roku wystąpił w kolejnym filmie Wajdy, „Niewinni czarodzieje”. 


Dzięki zdobytemu uznaniu za „Popiół i diament” otrzymywał role w produkcjach zagranicznych: francuskich filmach „Herbata i mięta” (1961), „Lalka” (1962), a także w międzynarodowym przedsięwzięciu „Miłość dwudziestolatków”. W 1964 zagrał w szwedzkim filmie „Kochać” i „Rękopis znaleziony w Saragossie” nakręconym na podstawie powieści Jana Potockiego. Ta druga rola uważana jest za jedną z najlepszych w jego karierze.

Zagrał w wysoko ocenianych filmach „Salto”, „Mistrz” i „Jowita”. Miał wystąpić w telewizyjnej wersji sztuki „Tramwaj zwany pożądaniem” w Stanach Zjednoczonych, a także nakręcić film z Marleną Dietrich. Oba projekty nie zostały jednak zrealizowane z powodu śmierci aktora. Ostatnią rolą w dorobku aktorskim Cybulskiego była kreacja w filmie „Morderca zostawia ślad” (1967).

Wyrazistość kreowanych przez siebie postaci, charakterystyczny ubiór i gra, a także śmierć przyczyniły się do powstania wokół osoby Cybulskiego pewnej legendy, mitu, nadając mu rangę postaci kultowej w polskim kinie powojennym. Aktor nosił zwykle obcisłe skórzane ubrania i charakterystyczne ciemne okulary, bez których nie pokazywał się publicznie. Jego sposób ubierania się był obiektem podziwu ówczesnej młodzieży i był przez nią naśladowany.
Prowadził nonkonformistyczne życie na krawędzi, na jakie tylko pozwalały polskie realia tamtych lat. Sprawiał wrażenie osoby łamiącej wszelkie konwenanse, aczkolwiek zawsze bardzo eleganckiej. Wydawał się ciągle gdzieś spieszyć i nie zwracał uwagi na to, co go nie interesowało. Taka postawa budziła porównania do amerykańskiego aktora Jamesa Deana, uważanego za kreatora wizerunku „buntownika bez powodu”, „żyjącego na krawędzi”.

8 stycznia 1967 aktor znajdował się na terenie wrocławskiego dworca kolejowego, wracając z planu zdjęciowego filmu „Morderca zostawia ślad”. Wówczas też żegnał się z aktorką, a prywatnie przyjaciółką, Marleną Dietrich, która wyruszała w podróż do Warszawy. Próbując wskoczyć do pociągu odjeżdżającego z 3. peronu, Cybulski wpadł pod jego koła i doznał ciężkich obrażeń ciała. Zmarł w szpitalu, po trwającej godzinę walce o życie. Został pochowany na cmentarzu katolickim przy ul. Henryka Sienkiewicza w centrum Katowic. Między władzami (które nie chciały zezwolić na katolicki pogrzeb) i rodziną miał miejsce spór o sposób pochówku. W miejscu jego tragicznego wypadku, na platformie peronu została wbudowana specjalna tablica, którą odsłonił Andrzej Wajda w 30. rocznicę śmierci aktora.

Cybulski miał nawyk wskakiwania do pociągów w ostatniej chwili, co znajduje odwzorowanie w filmach, w których występował. Np. w filmie „Pociąg” konduktor parokrotnie zwraca mu uwagę na ten nawyk, kończąc kwestią w 77. minucie filmu „Wsiadaj pan, no wsiadaj pan! Koniecznie chce pan trafić do szpitala”, a film „Salto” rozpoczyna się sceną w której Cybulski wyskakuje z pociągu, a kończy sceną w której wskakuje do pociągu, w filmie „Pokolenie” Cybulski w jednej z pierwszych scen wskakuje z kolegami na pociąg towarowy wiozący węgiel w celu jego kradzieży.


















czwartek, 12 stycznia 2017

Relacja zdjęciowa z obchodów 50. rocznicy śmierci Zbigniewa Cybulskiego: Odsłonięcie popiersia aktora we Wrocławiu [Część 1]


8 stycznia 2017 roku minęło dokładnie 50 lat od tragicznej śmierci Zbigniewa Cybulskiego – jednego z najpopularniejszych aktorów w historii polskiego kina. Tego dnia w Centrum Technologii Audiowizualnych CeTA, czyli byłej Wytwórni Filmów Fabularnych we Wrocławiu, w której Cybulski rozwijał swój warsztat aktorski, rozpoczęto cykl wydarzeń upamiętniających aktora. Odsłonięto też jego popiersie.
Popiersie Cybulskiego wykonał Jacek Spychalski z CeTA. Wyświetlono także film "Pokolenia" Janusza Zaorskiego, przedstawiający historię współczesnej Polski, opowiedziany przy pomocy fragmentów filmów zrealizowanych we wrocławskiej wytwórni. Oprawę muzyczną wydarzenia stanowiły utwory związane i kojarzone z Cybulskim.
Na peronie trzecim wrocławskiego dworca, na którym 50 lat temu doszło do fatalnego wypadku, złożono kwiaty i zapalono znicz pod tablicą upamiętniającą Zbigniewa Cybulskiego. Aktora wspominała m.in. Wanda Ziembicka - Has.
8 stycznia 1967 roku o godz. 4.20 Alfred Andrys i Zbyszek Cybulski wskoczyli we Wrocławiu do odjeżdżającego ekspresu "Odra”. - Ten cholerny pociąg, tyle razy nim jeździliśmy, ciągle się spóźniał, ale nie, tego dnia, choć za oknem był siarczysty mróz, taki jak teraz, postanowił odjechać do Warszawy planowo o 4.20. A Zbyszek musiał być w stolicy, choćby nie wiadomo co się działo, przed 10., więc goniliśmy ten pociąg… - opowiada Andrys.
Skoczył pierwszy do jednego ze środkowych wagonów. Zbyszek próbował zrobić to samo. Niestety wpadł na tory i doznał ciężkich obrażeń ciała. Zmarł w szpitalu.
Dziś prezentujemy Wam pierwszą część relacji zdjęciowej z obchodów 50. rocznicy śmierci Zbyszka Cybulskiego we Wrocławiu. Zdjęcia na zlecenie reżysera Jarosława Antoszczyka wykonał współpracujący z "Ikonami srebrnego ekranu" operator filmowy Szymon Boksa.













poniedziałek, 9 stycznia 2017

50. rocznica śmierci Zbyszka Cybulskiego

8 stycznia 1967 roku o godz. 4.20  Alfred Andrys i Zbyszek Cybulski wskoczyli we Wrocławiu do odjeżdżającego ekspresu "Odra”. - Ten cholerny pociąg, tyle razy nim jeździliśmy, ciągle się spóźniał, ale nie, tego dnia, choć za oknem był siarczysty mróz, taki jak teraz, postanowił odjechać do Warszawy planowo o 4.20.  A Zbyszek musiał być w stolicy, choćby nie wiadomo co się działo, przed 10., więc  goniliśmy ten pociąg… - opowiada Andrys.
Skoczył pierwszy do jednego ze środkowych wagonów. Zbyszek próbował zrobić to samo.
 - Może, gdyby nie ten ciężki kożuch, który krępował mu ruchy, udałoby mu się - wspomina Andrys tragiczną chwilę wypadku Cybulskiego. - Zbyszek ciągle go zimą nosił, tak jak chlebak, z którym nie rozstawał się prawie nigdy, podobnie jak ze szkaplerzem i modlitewnikiem...
Lodowatą ciszę poranka na wrocławskim dworcu zburzył pisk hamulców. To Alfred pociągnął za rączkę awaryjnego.
- Zbyszek żył, gdy go wyciągnięto. ”Alfa, nie zostawiaj mnie samego" - szeptał  do mnie. Nie wyglądał wcale na umierającego - mówi Andrys, który dla Zbyszka był zawsze „Alfą”.
- Benio, nie jesteś sam - powiedziałem do niego. Cały czas do przyjazdu pogotowia trzymałem go za rękę...
Karetka zabrała Cybulskiego do szpitala im. Rydygiera.  "Cybulskiego przywieziono z zanikającym oddechem i czynnością serca. Z miejsca przystąpiono do akcji ratowniczej. Rannemu podano tlen pod ciśnieniem oraz środki krążeniowe i pobudzające ośrodek oddechowy. Mimo energicznej akcji personelu szpitalnego - czynność serca nie powróciła. O godz. 5.25 stwierdzono zgon" - taki komunikat przekazał tego dnia mediom pełniący dyżur dr Zygmunt Siciński.
Od tamtych chwil minęło już 50 lat. 
Z okazji rocznicy śmieci Cybulskiego w najbliższym czasie przypomnimy Wam różne filmy, w których odegrał niezapomniane role.

środa, 2 listopada 2016

Pogrzeb Andrzej Kopiczyńskiego [ZDJĘCIA]

Pogrzeb Andrzeja Kopiczyńskiego odbył się w środę 19 października o godz. 14.00 na Starych Powązkach w Warszawie. Wolą córki Katarzyny, którą Kopiczyński miał z trzecią żoną Ewą Żukowską, aktor spoczął w stolicy, a nie w Łodzi, gdzie spoczywa jego ostatnia żona Monika Dzienisiewicz-Olbrychska.

Na pogrzebie Andrzeja Kopiczyńskiego pojawili się m.in. Lucyna Malec, Ewa Kasprzyk, Jan Kobuszewski, Zofia Czerwińska, Krystyna Kołodziejczyk, Olgierd Łukaszewicz, Grzegorz Wons, Andrzej Nejman, Andrzej Grabarczyk, Marek Siudym i Jerzy Iwaszkiewicz. W uroczystościach uczestniczył też reżyser „Ikon srebrnego ekranu” Jarosław Antoszczyk. Dzięki temu, wszystkim czytelnikom, których sercom bliski był Kopiczyński, przekazujemy relację zdjęciową z tej smutnej uroczystości.

Przemowę na pogrzebie Kopiczyńskiego wygłosiła m.in. Anna Seniuk, serialowa żona „Czterdziestolatka”, która powiedziała, że był jednym z nielicznych aktorów kochanych przez kolegów. Ze wzruszeniem w głosie zaznaczyła, że to w środowisku aktorskim zdarzało się bardzo rzadko.

Głos zabrał też reżyser „Czterdziestolatka” Jerzy Gruza, który wspominał, że pierwszy raz zauważył Kopiczyńskiego w 1972 roku, gdy tamten zagrał tytułową postać w serialu „Kopernik”. Gdy Gruza przymierzał się do zaangażowania go do głównej roli inżyniera Karwowskiego, podniosły się głosy, że Kopiczyński nie podoła i nie poradzi sobie z tą rolą. Mimo to Gruza posłuchał głosu swojej intuicji i to z takim skutkiem, o jakim wszyscy wiemy. Kopiczyński szturmem zdobył serca widzów, a jego Czterdziestolatek zapewnił mu nieśmiertelność porównywalną z tą, jakiej doczekał się Stanisław Mikulski dzięki roli Hansa Klossa.

Wczoraj przypomnieliśmy sylwetkę aktorską Andrzeja Kopiczyńskiego. Dziś pozostają nam jedynie – już bez komentarza – zdjęcia z jego pogrzebu.

Aktora żegnały tłumy.