sobota, 31 maja 2014

Making of, czyli z planu "Ikon srebrnego ekranu": Koniak

rys. Daniel Baum
Koniak i marzenia o randce z gwiazdą filmową...

Pozostaniemy w temacie marzeń, ale trochę innych niż te ogólne, życiowe, o których w poprzednim krótkim filmie opowiadał nam Stanisław Mikulski. Pozostaniemy też częściowo w tematyce przyjęć, a właściwie ich prawie nieodłącznego elementu – alkoholu.
Popularność ma swoje cienie i blaski, ale skupmy się tym razem na blaskach. Stanisław Mikulski w kolejnym krótkim filmie z cyklu Making of z planu "Ikon srebrnego ekranu" zdradza treść pewnego listu od fanki i opowiada o propozycji, jaką mu w tym liście złożyła...
Był wtedy u szczytu popularności i oczywiście dostawał mnóstwo takich listów, ale ten widocznie zapadł mu w pamięć...

A czy Wy kiedykolwiek marzyliście o randce z gwiazdą filmową? 
A może chodzi Wam po głowie któryś/któraś ze współczesnych aktorów/aktorek?
U nas w Studiu Filmowym Hybrys żeńska część zespołu wzdycha do młodego Marka Perepeczki i Zbyszka Cybulskiego, a męska część do Teresy Iżewskiej i Igi Cembrzyńskiej...



Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys

czwartek, 29 maja 2014

To trzeba zobaczyć! (odc. 3): Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy


rys. Daniel Baum

Polacy są bardzo towarzyskim narodem. Chętnie spędzamy czas na mniej lub bardziej formalnych przyjęciach, bez względu na to, czy jest to impreza firmowa, grill, wesele, imieniny, czy pierwszy dzień wiosny. No właśnie – impreza firmowa... Choć współcześnie pewnie zdarzają się imprezy firmowe, na których jada się sushi i popija je drogim trunkiem rozmawiając o wizji firmy, notowaniach giełdowych i najlepszych miejscach do gry w golfa, to głęboko w ludzkiej (nie tylko polskiej) naturze leży odwieczne przekonanie, że „trzeba się razem napić”.

I w tym tonie zakrapianych alkoholem przyjęć przechodzimy dziś do kolejnego filmu w ramach naszego cyklu „To trzeba zobaczyć!”, który gorąco Wam polecamy. To „Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy” z 1973 r. w reżyserii Jerzego Gruzy z plejadą polskich gwiazd kina PRL: Janem Himilsbachem, Zdzisławem Maklakiewiczem, Leonem Niemczykiem, Olgierdem Łukaszewiczem.

Przyjęcie na dziesięć osób (plus trzech nie widać)
Dwóch pierwszych gwiazdorów, Himilsbacha i Maklakiewicza, mogliście zobaczyć już w dwóch wcześniej polecanych przez nas filmach:

„Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy”, niczym lewy albo prawy sierpowy, wali prosto w oczy paradoksami polskiego PRL-u, z których część chyba nie do końca jeszcze przeminęła. Panowie popijający piwo pod budką zabijają w ten sposób nadmiar czasu spowodowany bezrobociem. 

Sprzedawczyni z kiosku z piwem
Kolejka po piwo
Wszyscy się znają
Karolak (w tej roli Maklakiewicz), który utrzymuje się z pieniędzy matki, zdaje się lubić ten sport, ale jego sielankę przerywa milicyjny nakaz stawienia się w pośredniaku. Tam też pojawia się kierownik fabryki, który pilnie szuka dziesięciu chłopa do ciężkiej fizycznej pracy. 

Karolak z matką
Karolak szykuje się do wizyty w pośredniaku
Leon Niemczyk w roli kierownika
Leon Niemczyk w roli kierownika
Z oporami, ale jednak znajduje chętnych. Na miejscu okazuje się niestety, że nie dość, że robota jest bardzo niewdzięczna, to do tego słabo płatna, więc wszystkim, którzy wcześniej byli chętni albo załapali się przypadkiem, rzedną miny. Gdy chcą już zrezygnować, kierownik wraz z przewodniczącym rady zakładowej wpadają na prosty (i jak się okazuje, genialny) pomysł, który ma ich zmotywować – na koniec pracy zorganizują dla nich przyjęcie... 

Jak to przyjęcie wyglądało i czym się skończyło? Ci z Was, którzy ten film widzieli, już wiedzą, ale tym, którzy jeszcze nie widzieli, powiemy tylko jedno: to trzeba zobaczyć!

Przyjęcie na koniec pracy
Czy ktoś z Was kiedyś słyszał o takich rautach, jak ten z komedii „Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy”? Różnią się czymś od współczesnych imprez firmowych? Nie pytamy o te z sushi i grą w golfa, bo i tak na takich nie bywamy, ale jeśli macie takie doświadczenia, to też się chętnie dowiemy. Może się okazać, że wcale tak bardzo się nie różnią od przyjęcia na dziesięć osób. Plus trzy, oczywiście ;)

Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys

środa, 28 maja 2014

Making of, czyli z planu "Ikon srebrnego ekranu": Marzenia

rys. Daniel Baum
Marzenia...
Kolejny Making of "Ikon srebrnego ekranu" z Mikulskim, tym razem z samych początków pracy nad naszym filmem dokumentalnym, czyli z 2012 roku. To były jedne z pierwszych zdjęć i rozmów w mazurskiej posiadłości aktora.

W tym materiale Mikulski opowiada o swoich marzeniach i o tym, czego z perspektywy kilku dekad wielkiej, międzynarodowej kariery żałuje...


Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys

piątek, 16 maja 2014

Making of, czyli z planu "Ikon srebrnego ekranu": Polany

rys. Daniel Baum
Zgodnie z obietnicą dzielimy się z Wami jeszcze nigdzie niepublikowanym materiałem z planów zdjęciowych "Ikon srebrnego ekranu"!

Dzisiaj materiał ze Stanisławem Mikulskim o enigmatycznym tytule "Polany"...
Zdjęcia zrealizowano w mazurskiej posiadłości aktora, a w kolejnych materiałach będziecie mieli okazję zobaczyć jeszcze więcej urokliwych zakątków tego miejsca:


Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys

niedziela, 11 maja 2014

To trzeba zobaczyć! (odc. 2): Wniebowzięci

To trzeba zobaczyć! "Wniebowzięci", rys. Daniel Baum


Co zrobilibyście z wygraną w totolotku?

Znowu wracamy do jednego z ulubionych duetów kina PRL-u, czyli Zdzisława Maklakiewicza i Jana Himilsbacha! „Wniebowzięci” to jedna z lepszych komedii Andrzeja Kondratiuka z Maklakiewiczem i Himilsbachem w rolach głównych. Nie jest to jednak typowa komedia, w trakcie której widz tylko się śmieje – oprócz specyficznego (a jakże!) humoru znajdziemy tu sporo tematów do przemyśleń: prawdziwa wartość pieniędzy, przyjaźń, marzenia i ich zderzenie z możliwościami, ehh, jednym słowem, sens życia. Ale na szczęście w krzywym zwierciadle, w którym Maklakiewicz i Himilsbach przeglądają się po wygraniu okrągłej sumki w totolotku...
 
"Wniebowzięci", reż. Andrzej Kondratiuk
Obaj są mężczyznami, którymi w życiu więcej się nie udało niż udało, więc chcąc sobie te deficyty zrekompensować, wyruszają w pierwszą w życiu podróż samolotem. (Nie)znośna lekkość bytu, którą dzięki LOT-owi osiągają na pułapie kilku tysięcy metrów, sprawia, że w iście koncertowy sposób trwonią całą wygraną na kolejne wycieczki po nieboskłonie.
"Wniebowzięci", Maklakiewicz i Himilsbach na pokładzie przed pierwszym lotem
(Nie)znośna lekkość bytu
W tej komedii Kondratiuka gra wielu naturszczyków, co sprawia wrażenie, że to film dokumentalny opowiadający o dwóch nieporadnych facetach z podsyconymi wygraną pieniężną aspiracjami. Pieniądze zmieniają ludzi, a i owszem. Jednak w przypadku głównych bohaterów chodzi o inną zmianę. Przez jakiś czas żyją innym, lepszym życiem, ale czy na pewno dobrze się z tym czują?
 
Kolejny lot "Wniebowziętych"
Gdy w jednej ze scen „Wniebowziętych” Himilsbach usypia w śnieżnobiałej pościeli z papierosem w ręku, widać na jego twarzy błogość, ale czy rzeczywiście zależało mu na tym, żeby móc w ten sposób codziennie wysypiać się w dobrym łóżku?

Każdy lubi różnorodność i chce zaznać odrobiny luksusu. Ba, większość z nas przy okazji różnych kumulacji fantazjowała o tym, co można zrobić z 2 lub 20 milionami złotych. „Wniebowzięci” pokazują jednak, że gwarancją dobrego samopoczucia nie jest pogoń za pieniędzmi – bo tych zawsze będzie mało – a pogodzenie się z własnym losem, bez względu na to, jaki jest.

Ktoś kiedyś powiedział, że spełniając marzenia tracimy je bezpowrotnie i okazuje się, że większą frajdą było samo dążenie do tych marzeń, niż korzystanie z tego, co przyszło po ich spełnieniu, ale z drugiej strony – kto by nie chciał stylowo i z szykiem podjechać na lotnisko dorożką?

No więc, wracając do pytania, co zrobilibyście z wygraną w totolotku? ;)
Z szykiem i stylem na Okęciu
Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys

czwartek, 1 maja 2014

Dlaczego Hans Kloss się poddał?

Stanisław Mikulski już miał dość...
Dziś 1 maja, a więc swoje 85. urodziny obchodzi główny bohater "Ikon srebrnego ekranu", odtwórca uwielbianej roli Hansa Klossa, którego przygody obejrzało ponad miliard ludzi na całym świecie, czyli Stanisław Mikulski!

Reżyser "Ikon srebrnego ekranu" Jarosław Antoszczyk wraz z ekipą Studia Filmowego Hybrys odwiedzili jubilata w jego domu i zawieźli mu bardzo szczególny prezent:
rys. Daniel Baum
Choć na ścianach w domu Mikulskiego wisi mnóstwo portretów i plakatów, to wygląda na to, że nasza urodzinowa niespodzianka też znajdzie dla siebie miejsce.
Jarosław Antoszczyk ze Stanisławem Mikulskim
Jarosław Antoszczyk ze Stanisławem Mikulskim
Pamiątkowe dedykacje i życzenia
Jednak nie tylko o dedykację dla jubilata chodziło, ale też o dedykacje dla Was! Mikulski opatrzył swoim podpisem kilka egzemplarzy autobiografii "Niechętnie o sobie" i ekskluzywnego wydania DVD "Stawki większej niż życie", które wraz z innymi jedynymi w swoim rodzaju nagrodami już niedługo będziecie mogli zdobyć w kilku konkursach na naszym blogu i Facebooku.


Podpisywanie zajęło tyle czasu, że pod koniec nasz Hans Kloss się poddał! Gdyby policzyć, ile autografów i dedykacji Mikulski w swoim życiu złożył, to zebrałoby się z tego dobre kilkadziesiąt godzin podpisywania, ale gwarantujemy, że wszystkie egzemplarze książki "Niechętnie o sobie" i DVD "Stawki większej niż życie", które będziecie mogli wygrać w naszym konkursach, mają osobistą dedykację jubilata!



Obserwujcie naszego bloga i Facebooka!

Pozdrawiamy!
Ekipa Studia Filmowego Hybrys