poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Czy Kondratiuk oszalał?

...czyli najlepsze teksty z „Hydrozagadki”! A „Hydrozagadka” to totalne jaja: z systemu, z kina socrealistycznego, z amerykańskich superbohaterów – ale czy z widzów też? O genezie pomysłu na ten całkowicie zwariowany film pisaliśmy TUTAJ. Andrzej Kondratiuk doskonale wiedział, co robi reżyserując ten film i budując poszczególne kwestie i dialogi, ale pierwsze reakcje widzów i krytyki były dla niego miażdżące. 

„Hydrozagadka” zadebiutowała w telewizji 30 kwietnia 1971 roku, a jej druga emisja nastąpiła 3 miesiące później. Tak się złożyło, że w tym czasie Polska zmagała się z falą upałów nie mniejszą niż to, co działo się w naszym kraju przez poprzednie kilka tygodni. Dziś słów kilka o reakcjach na „Hydrozagadkę” ponad 40 lat temu i krótki przegląd najbardziej kultowych kwestii z tego nietuzinkowego filmu!

rys. Daniel Baum
Natychmiast po telewizyjnej premierze „Hydrozagadki” na łamach „Życia Warszawy” zagrzmiał niczym letnia burza Stanisław Grzelecki:

„Upał, który w pewnych okolicznościach może doprowadzić do szaleństwa, na pewno w większości z nas wzmaga drażliwość w stopniu grożącym wybuchem, awanturą. I oto, zmęczeni upałem, siadamy przed telewizorem, licząc na chwile wypoczynku. Pojawia się Kondratiuk ze swoim filmem, robi miny, przedrzeźnia, żongluje nonsensami i wymęczonym widzom każe się domyślać, do kogo robi miny, skąd czerpie nonsensy. Oczywiście Kondratiuk nie może odpowiadać za skutki upału w postaci naszej zwiększonej drażliwości. Na jego miejscu sprzeciwiałbym się pokazywaniu w telewizji „Hydrozagadki” właśnie w tych dniach. O chłodzie inaczej przyjmowalibyśmy ten film”.

Sam Kondratiuk tak wspomina to, co działo się po premierze:

„Strasznie nas opieprzono za tę „Hydrozagadkę”. Pisano, że to zupełnie niepoważne i apelowano, aby nie dawać mi więcej kamery do ręki. Moi rodzice to wszystko czytali, a ja się bardzo wstydziłem".

Na szczęście nie porzucił reżyserskiej kariery. Dzięki temu w kolejnych latach na ekrany weszły jego kolejne filmy, w tym z legendarnym duetem Jan Himilsbach-Zdzisław Maklakiewicz, które już na samym początku naszego cyklu To trzeba zobaczyć! Wam polecaliśmy, czyli „Wniebowzięci” i „Jak to się robi”. Sam Kondratiuk w swym dużo późniejszym filmie „Wrzeciono czasu” powtórzył kultową kwestię Doktora Plamy: „Komary rypią”. 

Dziś, gdy „Hydrozagadka” ma już ponad 40 lat, całe pokolenia widzów powtarzają nie tylko te słowa, ale wiele innych kwestii i dialogów, które do tego filmu stworzył Kondratiuk. Wybraliśmy dla Was te, które według nas są najzabawniejsze. Zapomnieliśmy o czymś? :)

Pani Jola: 
Nie jestem z cukru, nie obawiam się deszczu. Mam znakomitą parasolkę, wyrób krajowy, kupiłam w centralnym domu towarowym. Śmiało więc mogę wyruszyć za miasto.
Moi znajomi mają syrenkę, umówiłam się z nimi na wycieczkę, to miłe, młode małżeństwo...

 


Doktor Plama:

Język złota to jedyne esperanto.
Komary rypią. Przejdźmy do środka.

 


Maharadża:

Fizyka dla klasy 7. To jest genialne w swojej prostocie. Co za umysł. Pascal i Machiavelli w jednej osobie. Pan jest geniuszem!
Grunt, żeby scena rozegrała się przy brzegu, w końcu to jest widowisko.

 


Profesor Milczarek:

Nasz mózg elektronowy okazał się bezsilny, po wprowadzeniu danych wypluł wielki znak zapytania.
Pozwoli pan, że się przedstawię: jestem profesorem.
Przyczyny zła należy szukać u źródeł, inna metoda to absurd.



Marynarz:
Jak bym cię uderzył, to byś zginął z głodu, lecąc na Marsa.



Taksówkarz:
Napijmy się oranżady, ja płacę!




As:
Ponieważ szanuję dobro społeczne i spokój publiczny, nie wyrwę tych drzwi, aby rozprawić się z panem. Ta uprzejmość jest podejrzana.
Wiatr, wiatr, niepokój w naturze. Zaraz będzie burza. Dramat rozegra się w oprawie rozszalałych żywiołów.

A najlepsze dialogi to naszym zdaniem:



Jurek: Będziemy pili koktajl Głuszka, zdejm kapelusz.

Jola: Jurku, uspokój się!

Jurek: Czytam „Time” i „Epokę”, pijam tylko Ballantine'a, palę Winstony, dla Ciebie mam Wintermensy zagraniczne czekoladowe cygara. Zdejm kapelusz.

(...)

Jurek: Kładziemy się do łóżka, zdejm kapelusz!

Jola: Jurku, uspokój się!

Jurek: Będziemy uprawiać miłość francuską! Zdejm kapelusz!



Maharadża: Czy to jest Batman? 

Doktor Plama: Gorzej. Stosując nomenklaturę międzynarodową: Superman! 


Maharadża: Pan jest diabłem. 

Doktor Plama: Przede wszystkim estetą!



Taksówkarz: Już się trochę pocieszyłem, przypomniałem sobie, że jestem ubezpieczony w PZU. Ta oranżada jest bez bą... bez bąbelków.

As: TO ALKOHOL!!! NAJWIĘKSZA TRUCIZNA!!!



Rozmawiają As i Dróżnik:

As:  Proszę się obudzić. Niech pan wstanie. Budzę pana!

Dróżnik: Niech ryczy z bólu ranny łoś, zwierz zdrów przebiega knieje.

As: Ktoś nie śpi, żeby spać mógł ktoś, to są zwyczajne dzieje.

As: Bredzi Pan!

Dróżnik: Nie, lubię Shakespeare'a.

As: To bardzo dobrze, lecz bardzo źle, że pan śpi na służbie! Muszę pana ukarać!

Dróżnik: Głowa mnie boli.. szum taki.. tu.. tu.. i tu. Byli jacyś ludzie, dawali butelkę, przystawiali do nosa.

As: Dlaczego dopiero teraz pan o tym mówi, gdzie jest ta butelka?!

Dróżnik: Tam.

As: ALKOHOL!!! Jest pan usprawiedliwiony. To na pewno sprawka doktora Plamy. Jak wyglądali ci ludzie?

Dróżnik: Zwyczajnie, jeden był w turbanie, drugi na czarno. Tylko ten trzeci wydawał mi się dziwny: liliput, przebrany za górala..? Udawał dziecko.

As: Padł pan ofiarą niecnego spisku. Gdyby morzyła pana senność, proszę napić się kawy. A na przyszłość radzę zachować czujność. Wagony znajdzie pan na bocznicy.

Dróżnik: Ale kim pan właściwie jest?

As: To nieważne! Ważne jest przestrzeganie przepisów BHP, zwłaszcza na kolei! Cześć!



Doktor Plama: Przepraszam, książę, ten chłopczyk ma kaca.

Maharadża: Rozumiem.


Wesołego września! :)

środa, 26 sierpnia 2015

Gwiazdy kina PRL na 4 łapach: Szarik (część 2)


rys. Daniel Baum
Kontynuujemy naszą opowieść o psiej gwieździe kina PRL numer jeden, czyli Szariku! Część pierwszą, w której opowiadamy o jego początkach w „Czterech pancernych i psie” znajdziecie TUTAJ. Dziś zaczniemy od anegdoty: Czy wiecie, że w dziejącej się nad syberyjską rzeką Ussuri części pierwszego odcinka „Czterech pancernych i psa” pod tytułem „Załoga”, w której Szarik jest jeszcze szczeniakiem, w scenie z tygrysem jego rolę gra szczeniak jamnika szorstkowłosego lub spaniela? Gdy scena ta była kręcona, twórcy serialu nawet nie przypuszczali, że ktokolwiek zwróci na to uwagę i że sam Szarik stanie się wymarzonym psem. Psem, który będzie przyciągał tłumy ludzi przed telewizory i na spotkania z ekipą „Czterech pancernych i psa”.

A popularność tego serialu była oszałamiająca! Ekipa filmowa odbyła dziesiątki spotkań w kraju i za granicą. „Pierwszy Radom zorganizował uroczystość, jesienią 66. Nie było tam co prawda aktorów, tylko czołg i pies milicyjny, ale i to wystarczyło” – czytamy w tygodniku „Stolica” z 1967 roku. Bohaterowie serialu spotkali się z młodymi widzami m.in.: z okazji Dnia Dziecka na boisku przed Domem Kultury na warszawskim Targówku; na stadionie Wisły Kraków podczas pokazu sprawności Milicji Obywatelskiej czy na ulicach Łodzi, gdzie czołg nie mógł przejechać przez miasto, a „aktorów i psa milicja uratowała przed nadmiarem entuzjazmu”. Szarik był „twarzą” (mordą?) wystawy psów rasowych w Warszawie w 1967 roku. Dzieci wręcz go ubóstwiały. Pies otrzymywał od nich tarcze szkolne, plakietki, laurki, medale i odznaczenia. 


W wywiadzie dla „Dziennika Bałtyckiego” Janusz Przymanowski ocenił, że film wywarł największe wrażenie na najmłodszych widzach, a jego największym sukcesem „pedagogicznym” miały być telewizyjne Kluby Pancernych, zrzeszające młodzież z całego kraju. Kluby prowadziły akcje propagandowe, wprowadzając dzieci w meandry historii najnowszej – m.in. organizowały spotkania z weteranami II wojny światowej. Młodzież wypełniała zadania polegające np. na ustaleniu daty wyzwolenia swojej miejscowości czy opisaniu pierwszego dnia po jej wyzwoleniu. Pancerniacy opiekowali się zimą zwierzętami, organizowali akcje sprzątania swojej okolicy, przygotowywali paczki świąteczne dla chorych dzieci, a nawet tropili kłusowników. W liście do redakcji jedna z drużyn przysłała mapę psich bud w swojej wiosce: „Było ich 14, z czego 12 zostało ocieplonych, a dwie nie, »bo się gospodarze sprzeciwili«. Pies głodny i zmarznięty jest ponoć bardziej zły. »Ale my nie ustępujemy. Wrzucamy przez parkan ulotki z napisem: Psy nie mogą marznąć!«”. Dziewczynki z załogi „Marusia” meldowały zaś, że w swojej szkole urządziły schronisko dla psów: „Mamy pięć psów i te psy nigdy nie będą już głodne”.

Członkowie klubów nosili odznaki wojsk pancernych, a dowódcy emblematy oficerskie, każdy nowy klubowicz przysięgał „strzec honoru załogi, wykonywać zadania Klubu, nieść pomoc innym, z uśmiechem pokonywać trudności”. Do drużyn zapisywano nie tylko podwórkowe Azory i Burki, ale także koty, ptaki, chomiki – „co kto miał”. Trudności z psem czołgistą były dość poważne: „Jedna z załóg, na przykład, zamiast psa znalazła dzikiego kota i jest w trakcie oswajania go”. Jak wspominał Przymanowski, „w całej Polsce dzieci stworzyły kilkanaście tysięcy załóg na wzór załogi z filmu. Wszystkie drużyny mają jako maskotki – żółwie, chomiki, koty; najwięcej jest jednak psów”.


Nie tylko młodzież uwielbiała Szarika. Na fali ogromnej popularności serialu ekipa filmowa została zaproszona na spotkanie do Pragi. Przed odlotem kapitan czechosłowackiego samolotu nie chciał nawet słyszeć, żeby pies leciał na pokładzie razem z pasażerami. Po wyjaśnieniach, że pies to filmowy Szarik, kapitan zaprosił go do swojej kabiny i przez całą podróż karmił smakołykami. Jak niedawno w jednym z wywiadów wspominał Szydełko, podczas spotkania w latach 70. w czechosłowackim Beneszowie prezydent tego miasta miała zaś opowiedzieć pewien dowcip, który świetnie oddaje sympatię, jaką darzono psiego aktora: „Kiedy w 1968 roku nastąpił najazd wojsk sprzymierzonych na Czechosłowację, ku granicy jechał także »Rudy« z Szarikiem. Ale kiedy czołg dojechał do granicy polsko-czechosłowackiej, Szarik zaczął straszliwie szczekać, wyskoczył z czołgu i mówi do pancernych ludzkim głosem: »Panowie, ja jestem psem, a nie świnią«. I nie przeszedł granicy”. Podczas spotkania ekipy filmowej z fanami w Łodzi w 1967 roku aktorzy otrzymali od miłośników serialu kwiaty, a Szarik „uhonorowany został godnym swych zasług kawałem kiełbasy”. Dział kulturalny „Dziennika Bałtyckiego” zachęcał do nabycia książki Przymanowskiego z autografami głównych bohaterów serialu i oczywiście z odciskiem łapy Szarika.




Na temat odtwórcy roli Szarika w polskiej prasie można było znaleźć wiele ciekawych historii. Rolę Szarika odtwarzały trzy różne psy tej samej rasy - najczęściej był to Trymer, który oblał egzamin z tropienia i miał być wycofany ze służby w MO ze względu na niskie wskaźniki agresji, ale na planie filmowym był genialny. Inne to Spik i Atak. Ten ostatni był silnym i pobudliwym psem i nadawał się do scen wymagających wysiłku i kondycji. Wystąpił również w „Stawce większej niż życie” w odcinku „Hotel Excelsior”! Wyglądem różnił się od Trymera, dlatego przed zdjęciami podobno musiał być charakteryzowany w zakładzie fryzjerskim. 

Dziś Trymer stoi wypchany w jednostce szkolenia psów policyjnych w Sułkowicach. Ech...




niedziela, 23 sierpnia 2015

Hydrozagadka? To trzeba zobaczyć! (odc. 20)

Postać Asa i sama „Hydrozagadka” od samego początku miały być parodią amerykańskich bohaterów komiksowych i filmów o Bondzie, ale okazały się też niezłym prztyczkiem w nos kina socjalistycznego. Dziś opowiemy Wam o tym, skąd w ogóle w głowie Andrzeja Kondratiuka zrodził się szalony pomysł zrobienia tak odlotowego filmu – i to w raczej mało odlotowych czasach. Tym samym w trochę nietypowy sposób zachęcamy Was do obejrzenia tego filmu w ramach naszego cyklu „To trzeba zobaczyć!”

Zapytany o okoliczności powstania pomysłu na „Hydrozagadkę” reżyser Andrzej Kondratiuk opowiada:

„To był kompletny odlot. Po nagrodzie za 'Dziurę w ziemi' kompletnie nam odbiło. Razem ze scenarzystą filmu, Andrzejem Bonarskim, wykorzystaliśmy otrzymane zaufanie, żeby zrobić sobie totalne jaja”.

Kluczowym punktem do rozwikłania pierwszej zagadki „Hydrozagadki” jest właśnie „Dziura w ziemi” – reżyserski debiut Kondratiuka, który powstał na „społeczno-polityczne zmówienie” i opowiada o grupie geologów poszukujących w południowej Polsce ropy naftowej. Motyw z ropą naftową z perspektywy czasu też wydaje się całkiem szalony, ale patosu sukcesowi Kondratiuka dodaje fakt „Dziura w ziemi” została przyjęta bardzo dobrze i nawet zdobyła główną nagrodę na festiwalu w Karlowych Warach. To właśnie dzięki temu młody reżyser otrzymał całkowitą swobodę przy wyborze tematyki swego kolejnego filmu – i skrzętnie tę swobodę wykorzystał.

„Pisząc scenariusz, świetnie się bawiliśmy z Andrzejem Bonarskim, co chwila zaśmiewając się do łez. Byliśmy młodzi, niepoważni, nie interesowała nas ponura rzeczywistość, ale mimo to w filmie jest wiele podtekstów” -  opowiada Kondratiuk.


W ten sposób stworzyli głównego bohatera „Hydrozagadki”, kreślarza Jana Walczaka (w tej roli Józef Nowak), który poproszony zostaje przez szalonego naukowca - profesora Milczarka (Wiesław Michnikowski) o pomoc w rozwiązaniu tajemniczej zagadki - znikania wody w Warszawie w trakcie największych upałów. Hmm... Coś nam to przypomina... Jaki mamy aktualny poziom wody w Wiśle? ;)

Niepozorny Walczak, wzorem Clarka Kenta z komiksu Superman, przeistacza się w odważnego superbohatera Asa, który odkrywa podstępną intrygę demonicznego doktora Plamy (jedyny i niepowtarzalny w tej roli Zdzisław Maklakiewicz) i maharadży Kawuru (drugi jedyny i niepowtarzalny w tej roli Roman Kłosowski). Zamierzają oni przy pomocy reakcji termojądrowej odparować wodę z polskich akwenów i przetransportować ją w postaci chmur na terytorium państwa Kawuru – celem nawodnienia pustyni.

Podobnie jak Superman, As ma specjalny kostium i obdarzony jest nadprzyrodzonymi umiejętnościami, które przeczą prawom grawitacji. Ach te skoki po płycie warszawskiego Okęcia! Te salta! Te wspinaczki na miejskie neony!

Maciej Łuczak w książce „Wniebowzięci, czyli jak to się robi hydrozagadkę” zwraca jednak uwagę na to, że As ma też w sobie co nieco z Jamesa Bonda: „Podobny komiksowy czarno-biały schemat fabularny cechuje wszystkie filmy z Jamesem Bondem, który zawsze walczy z szalonymi naukowcami oraz zbrodniczymi organizacjami, chcącymi przejąć kontrolę na światem” - pisze Łuczak. Rzeczywiście w „Hydrozagdce” rerelacja Asa z profesorem Milczarkiem do złudzenia przypomina związek agenta 007 ze tajemniczą M, która wzywa go do siebie i za każdym razem powierza jakąś tajną i zaawansowaną technologicznie misję.

As poza tym jest przykładnym obywatelem, który w scenariuszu „Hydrozagadki” został scharakteryzowany w sposób następujący: „Kawaler, nie pije, nie pali, szkołę ukończył z oceną celującą, sportowiec amator, finalista biegów przełajowych, przechodził szczepienia ochronne, w dzieciństwie nie chorował na świnkę, koleżeński, stały w uczuciach, punktualny, obowiązkowy, nienaganny pracownik uśmiechnięty na co dzień, wszechstronnie aktywny, sprawny fizycznie, umysłowo. Tyle pozytywnych cech w jednym człowieku daje niepospolitą siłę, moc i energię. Dlatego nasz bohater jest fenomenem natury!”.

Józef Nowak, odtwórca głównej roli, był poza tym „partyjnym towarzyszem” i miał już na swoim koncie dwie duże proletariackie role kinowe – w „Pamiątce z Celulozy” oraz „Pod gwiazdą frygijską”.

Kondratiuk wspomina pracę z Nowakiem bardzo dobrze:
„Józek Nowak był naprawdę świetny. Grał brawurowo, nie chciał nawet, żeby nasz wspaniały kaskader (...) go dublował. Parę razy wykonał sam skoki na batucie. Józek był wzorem bohatera pozytywnego. On, partyjny towarzysz, bawił się jednak świetnie przy kręceniu tego filmu”.

Rola Asa przyczyniła się z pewnością do tego, że w 1970 roku Nowak otrzymał Brązowy Medal za zasługi dla Obronności Kraju.

Uwagę zwraca też oryginalna czołówka filmu, „zagrana” przez Igę Cebmrzyńską:
„To mój pomysł. Powód, że czołówka miała taką formę, był banalny: zabrakło pieniędzy na plastyka, który miał zrobić tradycyjną czołówkę. No więc wymyśliłem, żeby ją zagrać. A dlaczego by nie! Nie bez przyczyny ktoś powiedział, że można przecież zagrać nawet książkę telefoniczną” - przypomina Kondratiuk.

Po kilku dekadach „Hydrozagadkę” ogląda się trochę jak „Rejs” Marka Piwowskiego. Oprócz specyficznego humoru obydwa filmy łączy postać Zdzisława Maklakiewicza, który jako doktor Plama wygłasza chyba najsłynniejszą kwestię z „Hydrozagadki”, czyli tekst o rypiących komarach. Ale do najlepszych tekstów w tym filmie wrócimy w oddzielnym poście, bo właściwie każdy z aktorów, który w tym filmie się pojawił, powiedział coś, co przeszło do legendy. A w „Hydrozagadce”, prócz Nowaka, Maklakiewicza, Michnikowskiego i Kłosowskiego zagrali: Franciszek Pieczka, Jerzy Dobrowolski, Bolesław Kamiński, Wojciech Pokora, Wiesław Gołas, Ewa Szykulska, a nawet pierwszy amant ówczesnego kina polskiego - Tadeusz Pluciński.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Gwiazdy kina PRL na 4 łapach: Szarik (część 1)



Pies idealnie się nadawał do kształtowania i popularyzowania pozytywnego obrazu Milicji Obywatelskiej, PZPR i Ludowego Wojska Polskiego w społeczeństwie, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży – pisze Katarzyna Adamów, starszy archiwista w Biurze Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej. W portalu Pamiec.pl ukazał się obszerny tekst o tym, jak wyglądały pierwsze filmowe kroki Szarika, i jak stał się on gwiazdą i wzorem do naśladowania dla tysięcy owczarków niemieckich, zmieniając też nastawienie mnóstwa ludzi do psów.

Wprowadzenie psów do popularnych PRL-owskich produkcji filmowych na pewno nie było przypadkowe. Zwierzę – a tym bardziej zwierze posłuszne i chętnie wykonujące polecenia – zawsze polepsza i ociepla wizerunek swojego opiekuna. Dlatego za czasów PRL chętnie organizowano oficjalne pokazy sprawności psów milicyjnych, w telewizji prezentowano Zakład Tresury Psów Służbowych w Sułkowicach, a w ramach działań terenowych urządzano pogadanki w szkołach oraz wycieczki uczniów do Sułkowic. Pracownicy ZTPS służyli też pomocą przy realizacji takich filmów fabularnych, jak „Przygody psa Cywila” czy „Czterej pancerni i pies”.

Szarik i Cywil, rys. Daniel Baum



„P
otrzebny był pies karny, ale spokojny i łagodny. Trymer to taki pieszczoszek, szczególnie służby w milicji nie lubił” – tak wspominał wybór zwierzęcia do filmu „Czterej pancerni i pies” treser Franciszek Szydełko. Telewizyjny serial o przygodach załogi czołgu „Rudy 102” pow­stał w drugiej połowie lat sześćdziesiątych na podstawie książki Janusza Przymanowskiego, pisarza i korespondenta wojennego gazety 1. Armii Wojska Polskiego „Zwyciężymy”. W 1964 roku Przymanowski opublikował powieść dla dzieci „Czterej pancerni i pies”, którą – po sukcesie wydawniczym – umieszczono w kanonie lektur dla uczniów siódmej klasy szkoły podstawowej. Serial zdobył ogromną popularność w kraju i za granicą. W szkołach urządzano akademie oraz teatrzyki dla dzieci i młodzieży, powstawały telewizyjne Kluby Pancernych. Chociaż najczęściej dziewczynki chciały być Marusią, a chłopcy Jankiem, to dla wielu osób prawdziwym bohaterem był… pies Szarik.



Szarika zagrał wspomniany wyżej Trymer z Zakładu Tresury Psów Służbowych w Sułkowicach. Trymer nie zdał egzaminów na psa tropiącego, nie wykazywał też agresji i miał zostać odsunięty od służby. Jego pierwszym trenerem był Leonard Sosnowicz, później zastąpił go sławny „psi profesor” – Franciszek Szydełko. Mentorem dla Szydełki był wybitny znawca zagadnień tresury, przedwojenny policjant Józef Pawłusiewicz. Opracował on i unowocześnił techniki tresury, wykorzystując badania naukowe oraz praktyczną obserwację i znajomość psychiki zwierząt. Podkreślał, że w tresurze nie może być mowy o fizycznym karceniu, uderzony pies pamięta bowiem przykry moment i przestaje ufać swojemu przewodnikowi; znika więź łącząca człowieka ze zwierzęciem.


Franciszek Szydełko, treser Szarika
W artykule „Opowieści menera o psich aktorach”, zamieszczonym w 1974 roku w czasopiśmie „Pies”, Franciszek Szydełko wspominał, że często zbyt mała u twórców filmowych wiedza o zwierzętach powodowała żądanie od nich wykonania rzeczy niemożliwych. Z tego powodu przy realizacjach filmowych zwracano się z prośbą o fachowe konsultacje do zawodowych trenerów i treserów zwierząt.

W filmie „Czterej pancerni i pies” Trymer wcielał się w rolę łącznika, obrońcy i zwiadowcy. Wykonywał niemal kaskaderskie zadania bojowe przy odgłosach wybuchów, detonacji oraz płonących budynków, ale pod czujnym okiem tresera. Filmowy Szarik uosabiał wszystkie najlepsze cechy idealnego psa służbowego. Umiał odeprzeć czynną napaść na członka załogi czołgu; tropić, ścigać i obezwładniać wroga; pilnować zatrzymanych osób i konwojować je; przeszukać teren i zabudowania, znaleźć ukrywających się tam ludzi i sygnalizować o zbliżających się oddziałach niemieckich. Za całe swoje poświęcenie otrzymywał jedynie, i to dopiero po interwencji załogi „Rudego”, prawo do stałego przydziału żywnościowego z kuchni polowej.

Wszystkie cechy Szarika i przygody, które załoga Rudego 102 wraz z nim przeżyła, sprawiły, że tłumy widzów pokochały „Czterech pancernych i psa” niespotykaną miłością. Ten entuzjazm był tak silny, że przerósł najśmielsze oczekiwania twórców serialu i pociągnął za sobą prawdziwą falę niesamowitych wydarzeń i zmian w podejściu do psów. O tym wszystkim opowiemy Wam w części drugiej naszej opowieści o Szariku, która ukaże się w przyszłym tygodniu! :)