poniedziałek, 25 stycznia 2016

To trzeba zobaczyć (odc. 25): Zaklęte rewiry

rys. Daniel Baum

Oto film z 1975 roku, dzięki któremu na szerokie wody wypłynął Marek Kondrat – wówczas zaledwie 25-letni chłopak, stawiający pierwsze kroki w polskim filmie (oczywiście nie licząc jego debiutu w „Żółtej ciżemce” w wieku 11 lat). „Zaklęte rewiry” to film kapitalny, wciągający, trochę smutny, trochę śmieszny, a przy tym wcale nie banalny.

W ten sposób – po bardzo zgrabnej 15-minutówce „Moje miejsce” o sopockim Grand Hotelu w reżyserii Marcela Łozińskiego – ciągniemy temat hoteli i ekskluzywnych restauracji, ale w znacznie dłuższej, bo prawie 100-minutowej wersji, w postaci „Zaklętych rewirów” właśnie.

Reżyserem „Zaklętych rewirów” jest Janusz Majewski, który wyreżyserował potem takie filmy, jak „CK Dezerterzy”, i to on jest odkrywcą Marka Kondrata. Kondrat wcielił się w tym filmie w główną rolę i fenomenalnie zagrał młodego chłopaka Romana Boryczko, który jest niedoświadczonym, pochodzącym ze wsi kelnerem.




Młody Roman postanowia postawić wszystko na jedną kartę i przenieść się do miasta, by zrobić karierę. Niestety praca w nowoczesnej restauracji "Pacyfik" okazuje się nie być taka prosta. Życie w wielkim mieście i praca na nowych zasadach jest dla Romana czymś, do czego szybko musi przywyknąć, a co jest jednocześnie sprzeczne z wieloma jego przekonaniami. Stopniowe dostosowanie się do nowych warunków powoduje przemianę jego osobowości do tego stopnia, że zaczyna przypominać swojego wroga, kelnera Fornalskiego (w tej roli absolutnie rewelacyjny Roman Wilhelmi). Czy Romkowi uda się obronić swoje wartości i przeciwstawić większości?





Oprócz Kondrata i Wilhelmiego zobaczycie tutaj też Zdzisława Maklakiewicza (boki zrywać!), Stanisławę Celińską, Czesława Wołłejko (wygląda, jakby urodził się do tej roli), Michała Pawlickiego, a nawet (choć tylko epizodycznie) Tadeusza Drozdę. I ogląda się ich wspaniale!

„Zaklęte rewiry” powstały w koprodukcji polsko-czechosłowackiej i – wyobraźcie sobie – najpierw trafiły na półki. Film nie był pokazywany, ponieważ w teorii miał być produkcją socjalistyczną, a w praktyce okazał się filmem w stylu amerykańskim. To nie spodobało się cenzorom, dlatego wstrzymali jego emisję z obawy przed szerzeniem kapitalistycznego zepsucia, które to rzekomo z tego filmu przebijało. Cóż, wątek mówiący o tym, że pomocnicy kelnerów okradają kelnerów, a kelnerzy właściciela restauracji, wcale nie jest typowy dla kapitalizmu. Ot, życie! ;)


Przy okazji warto wspomnieć, że film jest częściowo dubbingowany, m.in. przez Andrzeja Seweryna i Mariana Opanię, bo czechosłowacka część obsady, rzecz jasna, nie mówiła po polsku.

Dla reżysera „Ikon srebrnego ekranu” Jarosława Antoszczyka jednym z największych atutów tego filmu – oprócz doskonałych kreacji aktorskich – jest muzyka autorstwa Jerzego Matuszkiewicza,  rewelacyjna scenografia  i naprawdę niebanalny scenariusz ze słuszną dawką suspensu.

Jeśli jeszcze nie widzieliście tego filmu, to będziecie nim zauroczeni. Żeby zauroczyć Was jeszcze prędzej, oto bezpośredni link do legalnej wersji „Zaklętych rewirów” w bardzo dobrej jakości, którą możecie obejrzeć za darmo na platformie VOD.

Zasiadamy przed ekrany i oglądamy!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz