Andrzej Fogiel, polski aktor teatralny, filmowy i telewizyjny, śpiewak.
Syn aktora, reżysera, dyrektora teatralnego i scenografa Aleksandra Fogla,
którego stryjecznym bratem był śpiewak Mieczysław Fogg (a tak naprawdę też
Fogiel).
Mieczysław Fogg i Aleksander Fogiel źródło: Studio Filmowe Hybrys |
Łodzianin z wyboru. Występował na
scenach łódzkich: Operetki, Teatru Muzycznego, Teatru Powszechnego oraz Teatru im. Wilama Horzycy
w Toruniu.
Od 1997 jest ponownie aktorem Teatru Muzycznego w Łodzi.
Andrzej Fogiel źródło: Studio Filmowe Hybrys |
Jarosław
Antoszczyk: W jakich filmach opartych na tekstach Marka Hłaski brał udział Twój
ojciec Aleksander Fogiel?
Andrzej Fogiel: Aleksander
Fogiel, czyli mój ojciec, brał udział w filmie „Baza ludzi umarłych”. Był to
chyba jedyny film Hłaski, w którym on grał, bo nie przypominam sobie, żeby grał
w innych. W Lądku Zdroju były plenery, to były zimowe plenery. Ja nawet byłem
tam dwa razy i muszę powiedzieć, że to była katorżnicza praca. Ludzie po pas
brnęli w śniegu, w błocie, w zimnie. Te straszne amerykańskie samochody
wojskowe, które tam były... Cały ten film to była po prostu droga przez mękę.
Ale oni byli tak napaleni na ten film, bo scenariusz Hłaski był tak znakomity, że
nie zważali. Ojciec mój miał później nawet początki białaczki, ponieważ się tam
przeziębił.
Aleksander Fogiel w "Bazie ludzi umarłych" źródło: Studio Filmowe Hybrys |
Hłasko napisał cudowny scenariusz. Oczywiście odciął się, nie
przyznał się do filmu, może dlatego, że nie odpowiadała mu ani końcówka filmu,
ani pewne sceny, które się tam znalazły. Niestety za film odpowiada reżyser, a
nie autor książki, bo robi to scenarzysta. A jak pamiętam, chyba scenarzystą
Hłasko nie był, ktoś inny robił scenariusz, nie wiem, czy nie sam reżyser robił
scenariusz. Film podobał się szalenie, ale w owym okresie był kontrowersyjnym
filmem, bardzo mocnym. Na zachodzie był mało znany, ale jakąś cudowną drogą
dostał się do Anglii. Anglicy obejrzeli fragmenty tego filmu, przyjechali do
Polski, obejrzeli cały ten film, bo ktoś im nadał, że mogą nakręcić ten film,
oczywiście pod innym tytułem, z angielskimi aktorami. Gdy obejrzeli ten film,
to powiedzieli, że niestety oni dziękują, ale lepszego filmu nie nakręcą.
J.A. Czy znałeś Marka Hłaskę osobiście,
czy z relacji osób trzecich?
A.F.: Ja Marka Hłaskę znałem
osobiście. Marek Hłasko chodził w amerykańskiej kurtce wojskowej, ściśniętej
pasem. Był to dosyć osiłkowaty chłopak. Przychodził bardzo często na Aleje
Ujadzdowskie 35 do Spatifu. Było takie powiedzenie, że Marek Hłasko przychodził
do Spatifu, zamawiał parę wódek, a później głową kelnera rozbijał lustro. Na
drugi dzień przychodził, przepraszał i robił to samo. I było takie powiedzenie,
że wszystko byłoby dobrze, gdyby tylko Hłasko nie przychodził do Spatifu
przepraszać. To był ostry facet. Była taka książka, listy Hłaski do matki. Był
w Stanach Zjednoczonych i mówi: mama, tutaj w Hollywood jedynym gojem jestem
ja. Hłasko nie budził wcześniej takiego zainteresowania, dopiero jego twórczość
i później filmy oparte na jego tekstach zadziałały na nas, ale było lekko za
późno, bo kolegi Hłaski już właściwie nie było w kraju, także nie mogliśmy się
z nim zobaczyć i mu podziękować.
J.A. Jakim człowiekiem był Marek Hłasko?
"Człowiek z La Manchy": Andrzej Fogiel jako Sancho Pansa i Zbigniew Macias jako Don Kichot źródło: Studio Filmowe Hybrys |
A.F.: Był porywczy, lubił ręczną
robotę, nie przepuścił nikomu. Był łobuzem.
J.A. W jaki sposób teksty Marka Hłaski i
realizowane według nich filmy różniły się od typowej twórczości socjalistycznego
realizmu?
A.F.: Były w kontrze z realizmem
socjalistycznym, nie zyskały takiego poklasku wśród rządzących, no bo przecież
pokazywały prawdę, prawdę taką, jaką ona naprawdę była. On był szalenie
obiektywny, naprawdę obiektywny. Pokazywał to, bo było. Dostrzegał przecież,
jaka historia jest w tym kraju, co tu się dzieje, jak ludzie pracują, co jedzą,
jak zarabiają i że nie wszyscy krzyczą, że jest fajnie. Co prawda, aktorzy w
owym okresie nie mogli narzekać, wszyscy byli pod specjalnymi przywilejami. Wtedy
państwo socjalistyczne zdawało sobie sprawę, że teatr, film to jest propaganda,
to jest najsilniejsza forma walki ustrojowej. Jeżeli w filmie się pokazuje, że
jest dobrze, to trzy czwarte Polaków wierzy, że jest dobrze. Do tego służyła
wtedy prasa, radio i telewizja. Filmy, które były realizowane na kanwie jego
opowiadań, nie były takie jak on by chciał. Dlatego się od nich odcinał. Na
przykład nigdy by nie puszczono „Bazy ludzi umarłych” gdyby film zrobiono tak,
jak chciał Hłasko. To poszłoby na półki i leżałoby dwadzieścia, trzydzieści lat
i nigdy by tego filmu nie pokazali. Dlatego on się odciął od tego i dlatego ten
film poszedł. Hłasko był personą non grata w tym kraju, jak Herbert. U nas nie
kochali takich ludzi tutaj, którzy walili prosto z mostu. No to co, że wypił te
trzy głębsze, nie bał się powiedzieć tego.
Aleksander Fogiel na zdjęciu z dedykacją dla syna źródło: Studio Filmowe Hybrys |
J.A. Czy twórczość Marka Hłaski miała
wpływ na polskie kino?
A.F.: O, tak. Na kino lat
sześćdziesiątych, siedemdziesiątych oczywiście że tak. Sam Hłasko i jego filmy wpłynęły
na Kutza, który nakręcił film „Nikt nie woła”. To film o ziemiach zachodnich,
gdzie mój ojciec grał kloszarda. W tym wszystkim czuło się klimat Hłaski. Ci
ludzie byli pod dużym wpływem jego literatury, to się czytało wtedy po prostu.
Kutz się wychował na literaturze Hłaski, ona była literaturą szalenie
komunikatywną, taką refleksyjną, ale prostą. On walił prosto z mostu, on się
nie patyczkował. To była pierwsza literatura, z którą się zetknąłem, tak ostra
i bezkompromisowa. Nie było tam owijania w bawełnę, mówienia czegoś przez coś.
Dlatego ludzie, którzy reżyserowali te filmy, musieli tak kombinować żeby się
nie obraził Hłasko, ale żeby to poszło. Petelski był wychowany na tej starej
dobrej szkole reżyserów i dlatego zrobił ten film tak, jak zrobił i za to
trzeba mu postawić szóstkę.
Andrzej Fogiel i Andrzej Herder w "Kierunku Berlin" źródło: Studio Filmowe Hybrys |
Aleksander Fogiel jako Maćko z Bogdańca w "Krzyżakach" |
Niebawem pokażemy Wam jeszcze więcej zdjęć i materiałów filmowych z prywatnego archiwum klanu Foglów, które nie były dotąd nigdzie publikowane. Zobaczycie na nich wiele
znanych twarzy i to nie tylko tych z srebrnego ekranu i teatralnych afiszy...
Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz