wtorek, 7 stycznia 2014

Ryszard Filipski o Marku Hłasce: Szczerze, ale niechętnie

rys. Daniel Baum
Ryszarda Filipskiego możemy zobaczyć między innymi w tak wielkich produkcjach, jak "Potop" Jerzego Hoffmana, ale też w innych – może i produkowanych na mniejszą skalę, ale nadal bardzo popularnych – filmach i serialach, jak na przykład "Ewa chce spać" w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego, "Stawce większej niż życie" u boku głównego bohatera "Ikon srebrnego ekranu" Stanisława Mikulskiego, czy też wreszcie w "Końcu nocy" Juliana Dziedziny, Pawła Komorowskiego i Walentyny Uszyckiej.Za rolę swoje życia postrzega rolę majora Henryka Dobrzańskiego "Hubala", którą zagrał w filmie "Hubal" w reżyserii Bohdana Poręby. Był też współautorem dialogów do tego filmu.

"Hubal", źródło: http://wyborcza.pl/55,95892,2248509,,,,6960428.html
Zagrał również w główną rolę męską w "Brylantach pani Zuzy" z 1971 r. Był to film kolorowy stanowiący polską wersję hollywoodzkiego Bonda.
Filipski był także reżyserem filmu "Orzeł i reszka" z 1974 r., gdzie zagrał też główną rolę.
Współcześnie możemy zobaczyć go w "Pitbullu" Patryka Vegi.

Marek Hłasko był jednym ze scenarzystów "Końca nocy", a na jego planie jako asystent reżyserów pracował Roman Polański. Co ciekawe, na tamtym etapie Polański chciał być aktorem i w tym filmie odegrał także jedną z ról – rolę "Małego".

Ryszard Filipski
Tym razem Jarosław Antoszczyk przepytał Ryszarda Filipskiego o jego relację z Markiem Hłaską. Filipski niezbyt chętnie o niej opowiada. Dlaczego, przekonajcie się sami:


Jarosław Antoszczyk: W jakich projektach opartych na tekstach Marka Hłaski brał Pan udział? 
 
Ryszard Filipski: W fabularnym filmie „Koniec nocy”- Marek Hłasko pisał do tego scenariusza dialogi. Zdaje się, że grałem w średniometrażowej, fabularnej etiudzie szkolnej – także z dialogami Hłaski, ale tytułu etiudy nie pamiętam.

"Koniec nocy", źródło: archiwum Studia Filmowego Hybrys
"Koniec nocy", źródło: archiwum Studia Filmowego Hybrys
"Koniec nocy", źródło: archiwum Studia Filmowego Hybrys
J.A.: Czy znał Pan Marka Hłaskę osobiście, czy z relacji osób trzecich?

R.F.: Znałem bardzo dobrze Marka Hłaskę osobiście, no i rzecz jasna z relacji osób trzecich. W tamtych 50-60 latach ubiegłego wieku, gdy to Hłasko był modny, zapoznałem się również z jego dziełami.

J.A.: Jakim był człowiekiem?

R.F.: Nie chcę wyrażać opinii o moim zmarłym znajomym, tym bardziej, że nie byłaby ona zbyt pochlebna.  

J.A.: Czy zna Pan jakieś anegdoty związane z Markiem Hłaską?

R.F.: Znam kilka, ale nie uczestniczyłem w nich. Wszystkie odeszły w Marka alkoholowych oparach, nie warto wspominać...

J.A.: W jaki sposób teksty Marka Hłaski i realizowane według nich filmy różniły się od typowej twórczości socjalistycznego realizmu?

R.F.: Marek Hłasko na pewno nie jest przedstawicielem socrealizmu. On jest twórcą z pogranicza socrealizmu i postmodernizmu. Oczywiście ta granica jest dość rozciągnięta w latach. W czasach niechlubnej działalności Jean Paula Sartre’a i Simone de Beauvoir i ich filozofii egzystencjalnej, która wywołała rewolucję obyczajową, której skutki dziś tak doskwierają społeczeństwom, zaczęły się pojawiać indywidualności i różne kierunki, ale wszystkie w kontrze do zastanych porządków. Weźmy takie antypowieści, powieści gumy, neorealizm włoski w filmie, trzecia fala francuska itp. Indywidualności to Saganka, wspomniana Simone de Beauvoir, i także Marek Hłasko próbował się wpisać w te trendy. Mimo że pisał po polsku, trudno by go było wpisać ( może poza pierwszym zbiorkiem opowiadań „Pierwszy krok w chmurach”) w literaturę polską, bo Marek Hłasko Polską się nie zajmował. Dziś jest to pisarz wspominany z okazji rocznic, wspominany przez starszych wiekiem panów, którzy się kiedyś jego twórczością zachłystywali. Namówić dzisiaj młodych ludzi, żeby się na Hłasce wzorowali to syzyfowa, bezcelowa praca... 

J.A.: Czy twórczość Marka Hłaski miała wpływ na polskie kino, a jeśli tak, to jaki?

R.F.: Nie sądzę! W latach 60., 70., 80., 90. wpływ na polskie kino mieli reżyserzy: Wajda, Munk, Kawalerowicz, Hoffman, Zanussi, Kuc. No i oczywiście trochę władza – podobnie jak dziś. Niewiele się zmieniło...  może tylko to, że dziś pluje się na to, co wtedy gloryfikowali.  
Ryszard Filipski, źródło: archiwum Studia Filmowego Hybrys
 Zespół Studia Filmowego Hybrys



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz