piątek, 17 lipca 2015

Kot też człowiek i potrzebuje miłości


Ktoś kiedyś powiedział, że każdy wolnostojący budynek powinien mieć nie tylko prąd i bieżącą wodę, ale też własnego kota, który w wymiarze pełnego etatu będzie trudnił się polowaniem na myszy. Pewnie dlatego koty chadzają po wszystkich polskich osiedlach i wiodą tryb życia drapieżników ukradkiem dokarmianych z plastikowych pudełek po margarynie przez bardziej zaawansowaną wiekowo część mieszkańców. Gdy przychodzi zima, chowają się w piwnicach – o ile małe okienka prowadzące do podziemi nie zostają przez zarządców zakryte wąskimi kratami, przez które nawet najbardziej zwinny i giętki koci myśliwy nie jest w stanie się przecisnąć.

Alternatywą jest chowanie się pod samochodami dopiero co zaparkowanymi przez mieszkańców na osiedlowych parkingach. Ale to też okazuje się ryzykowne, bo prócz tego, że można oparzyć sobie futro o rozgrzane elementy podwozia kolejnym niebezpieczeństwem jest zwykła ludzka nienawiść, która już nie jednemu osiedlowemu likwidatorze kotów podszepnęła do ucha diabelski plan na zabójczą trutkę, mającą przepędzić niechcianych kocich lokatorów z parkingów i piwnic.
Jak już wiecie z kilku naszych poprzednich postów, Jarosław Antoszczyk, reżyser i producent „Ikon srebrnego ekranu”, oprócz mozolnej pracy nad serialem od lat nieprzerwanie i konsekwentnie zajmuje się zwierzakami i na różne sposoby stara się im pomagać. Ma kilka psów, które pojawiają się też na planach zdjęciowych realizowanych przez niego produkcji, ale oprócz tego angażuje się też w różne akcje dotyczące zwierząt, które swoich właścicieli już (albo nadal) nie mają. To dotyczy nawet egzotycznych zwierząt – zobaczcie sami.

Dziś obejrzycie kolejny film, który Jarosław Antoszczyk z własnej inicjatywy zrealizował dla organizatorów akcji Karmimypsiaki.pl przy okazji jednej z dostaw karmy, którą Studio Filmowe Hybrys przywiozło do schroniska w Lublinie. Śmiejcie się, jeśli chcecie, ale razem z Jarkiem Antoszczykiem sami tę karmę nosiliśmy, bo gdy się już jest tam na miejscu, człowiek czuje, że byłby w stanie rozładować cały pociąg z karmą, gdyby to tylko było w stanie pomóc zwierzakom.
Antoszczyk wraz z ekipą Studia Filmowego Hybrys odwiedza też inne schroniska – czasem przywozimy karmę, czasem kilkaset kilogramów żwirku dla kotów. Przy okazji zabieramy kamerę, żeby pokazać, jak w schroniskach żyją różne zwierzaki, jak można im pomóc i co – oprócz nieodpowiedzialnych byłych właścicieli – stanowi dla nich największy problem.





W przypadku kotów, jak dowiecie się z filmu, dużym problemem jest odławianie dachowców i umieszczanie w schroniskach kocich włóczęg, które całe życie miauczały na wolności i miały niewielki kontakt z ludźmi. Te koty zazwyczaj nie nadają się do adopcji – w najlepszym razie trafiają do gospodarstw rolnych i ganiają myszy na polach. Niestety większość z nich, gdy już trafi do schroniska, zostaje tam do końca swoich dni. Bez względu na to, czy lubicie koty czy nie, gwarantujemy Wam, że po wejściu do takiego miejsca głos uwięźnie Wam w gardle:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz