czwartek, 24 kwietnia 2014

To trzeba zobaczyć! (odc. 1): Jak to się robi


rys. Daniel Baum
„Jak to się robi” z 1973 r. w reżyserii Andrzeja Kondratiuka to jedna z tych komedii, które trzeba zobaczyć! Główne role grają tu Zdzisław Maklakiewicz (równocześnie też współautor scenariusza) i Jan Himilsbach, a obok nich zobaczymy między innymi Igę Cembrzyńską i Emilię Krakowską.

O co chodzi?
W pociągu do Zakopanego reżyser filmowy, Kozłowski (Maklakiewicz), spotyka literata o nazwisku Narożny (Himilsbach). Bardzo szybko zawiązuje się między nimi nić sympatii i artystycznego porozumienia. Do tego stopnia, że już w czasie podróży postanawiają, że chcą wspólnie nakręcić film. Po przyjeździe do Zakopanego zatrzymują się w Domu Pracy Twórczej „Muza”, gdzie zamierzają napisać scenariusz i znaleźć odtwórczynię głównej roli. Ich wybór pada na jedną z wczasowiczek oraz na kierowniczkę "Muzy". Wkrótce między kandydatkami dochodzi do bójki. Tymczasem jeden z głównych bohaterów uwodzi miejscową dziewczynę i popada w konflikt z góralami...
"Jak to się robi"
Jeśli widzieliście inne filmy z udziałem tego diabelskiego duetu, być może przyznacie nam rację, jeśli powiemy, że w każdym z nich byli na swój sposób tacy sami – ale w dobrym znaczeniu tych słów. Każda kolejna komedia z Maklakiewiczem i Himilsbachem (szczególnie, gdy obejrzy się kilka filmów z nimi w krótkim czasie) wydaje się być kontynuacją ich przygód, ale zawsze w nowych miejscach i nowych zawodach.

Wracając jednak do „Jak to się robi”, nie można oprzeć się wrażeniu, że Kozłowski i Narożny to taka para kolegów, których można spotkać na każdym typowym turnusie wypoczynkowym. Zgrywają ważniaków i prowadzą pseudointelektualne dysputy na temat sztuki, na co umiejętnie udaje mi się poderwać niektóre turystyki i miejscowe dziewczyny. Z miejscowych atrakcji sportowo-widokowych korzystają niechętnie, a ich preferowany sposób na relaks to raczej parę szklaneczek czegoś mocniejszego i wieczór w oparach dymu papierosowego, co zdecydowanie sprzyja ich dalszym przemyśleniom natury artystyczno-filozoficznej. 

Zdzisław Maklakiewicz w "Jak to się robi"
Jan Himilsbach w "Jak to się robi"
Na szczególną uwagę zasługuje prawie-kaskaderski wyczyn Himilsbacha w jednej ze scen „Jak to się robi”. Wiecie, o który moment chodzi? Podpowiadamy, że ma to związek z ucieczką przed góralami. Specjalnie nie wrzucamy tu ani jednego zdjęcia, które mogłoby zepsuć przyjemność obejrzenia tej sceny na własne oczy.

No i jak? „Jak to się robi” podobało Wam się, czy nie?
Maklakiewicz, Himilsbach i piękny owczarek podhalański na jednej z tatrzańskich łąk
Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz