poniedziałek, 10 lutego 2014

Orzeł, którego nie było, czyli historia jednego zdjęcia


Michał Szewczyk, polski aktor nieprzerwanie od 1958 r. związany z Teatrem Powszechnym w Łodzi, zagrał w 15 spektaklach Teatru Telewizji i ponad 70 produkcjach filmowych i telewizyjnych. Jednym z jego pierwszych filmów było „Zadzwońcie do mojej żony”. Ten film z 1958 r. w reżyserii Jaroslava Macha był pierwszą kolorową koprodukcją polsko-czechosłowacką! Szewczyk zagrał w nim marynarza śpiewającego w gospodzie w Zatoce Szczęścia.
Michał Szewczyk i Andrzej Kopiczyński w "Zadzwońcie do mojej żony".
Film kolorowy, a fotosy czarno-białe!

Michał Szewczyk w "Zadzwońcie do mojej żony"
Bardzo zaskoczyliście nas tak wieloma odpowiedziami na pytanie „Kto to jest?”, które wraz z tym zdjęciem dziś – w ten ponury poniedziałkowy poranek – zamieściliśmy na naszym Facebooku:
Michał Szewczyk
źródło: Studio Filmowe Hybrys
To zdjęcie Michała Szewczyka pochodzi ze zdjęć próbnych do filmu „Orzeł” z 1958 r. w reżyserii wspaniałego reżysera Leonarda Buczkowskiego. Do roli podporucznika Morawskiego zaproponował Szewczyka asystent Buczkowskiego, reżyser Paweł Komorowski (który wyreżyserował „Koniec nocy” z 1956 r. według prozy Hłaski).

Jednak Michał Szewczyk nigdy w „Orle” nie wystąpił. Stało się to za sprawą kierownika produkcji filmu „Zamach”, który nie pozwolił Szewczykowi na opuszczenie planu filmowego tej produkcji i udanie się na plan zdjęciowy „Orła”. Michał Szewczyk usłyszał wtedy, że „zagra jeszcze w wielu filmach ale nie w dwóch jednocześnie”!
Michał Szewczyk na planie "Zamachu"
źródło: Studio Filmowe Hybrys
Michał Szewczyk na planie "Zamachu"
źródło: Studio Filmowe Hybrys
Michał Szewczyk na planie "Zamachu"
źródło: Studio Filmowe Hybrys
Paweł Komorowski, jako osoba odpowiedzialna za obsadzenie Szewczyka w tej roli, musiał bardzo szybko znaleźć kogoś innego na jego miejsce. Poprosił więc Szewczyka o pomoc i zaproponowanie kogoś zaufanego – kogoś, kto na pewno się w tej roli sprawdzi.
Szewczyk wskazał wtedy Andrzeja Herdera, aktora znanego choćby z roli milicjanta w kultowej już polskiej komedii „Nie lubię poniedziałku”.

No właśnie. Komedie. Co powiecie na małą powtórkę z Chmielewskiego i Barei?

Andrzej Herder w "Nie lubię poniedziałku"

1 komentarz:

  1. powtarzajcie!!! Polskie komedie są najlepsze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń