niedziela, 11 maja 2014

To trzeba zobaczyć! (odc. 2): Wniebowzięci

To trzeba zobaczyć! "Wniebowzięci", rys. Daniel Baum


Co zrobilibyście z wygraną w totolotku?

Znowu wracamy do jednego z ulubionych duetów kina PRL-u, czyli Zdzisława Maklakiewicza i Jana Himilsbacha! „Wniebowzięci” to jedna z lepszych komedii Andrzeja Kondratiuka z Maklakiewiczem i Himilsbachem w rolach głównych. Nie jest to jednak typowa komedia, w trakcie której widz tylko się śmieje – oprócz specyficznego (a jakże!) humoru znajdziemy tu sporo tematów do przemyśleń: prawdziwa wartość pieniędzy, przyjaźń, marzenia i ich zderzenie z możliwościami, ehh, jednym słowem, sens życia. Ale na szczęście w krzywym zwierciadle, w którym Maklakiewicz i Himilsbach przeglądają się po wygraniu okrągłej sumki w totolotku...
 
"Wniebowzięci", reż. Andrzej Kondratiuk
Obaj są mężczyznami, którymi w życiu więcej się nie udało niż udało, więc chcąc sobie te deficyty zrekompensować, wyruszają w pierwszą w życiu podróż samolotem. (Nie)znośna lekkość bytu, którą dzięki LOT-owi osiągają na pułapie kilku tysięcy metrów, sprawia, że w iście koncertowy sposób trwonią całą wygraną na kolejne wycieczki po nieboskłonie.
"Wniebowzięci", Maklakiewicz i Himilsbach na pokładzie przed pierwszym lotem
(Nie)znośna lekkość bytu
W tej komedii Kondratiuka gra wielu naturszczyków, co sprawia wrażenie, że to film dokumentalny opowiadający o dwóch nieporadnych facetach z podsyconymi wygraną pieniężną aspiracjami. Pieniądze zmieniają ludzi, a i owszem. Jednak w przypadku głównych bohaterów chodzi o inną zmianę. Przez jakiś czas żyją innym, lepszym życiem, ale czy na pewno dobrze się z tym czują?
 
Kolejny lot "Wniebowziętych"
Gdy w jednej ze scen „Wniebowziętych” Himilsbach usypia w śnieżnobiałej pościeli z papierosem w ręku, widać na jego twarzy błogość, ale czy rzeczywiście zależało mu na tym, żeby móc w ten sposób codziennie wysypiać się w dobrym łóżku?

Każdy lubi różnorodność i chce zaznać odrobiny luksusu. Ba, większość z nas przy okazji różnych kumulacji fantazjowała o tym, co można zrobić z 2 lub 20 milionami złotych. „Wniebowzięci” pokazują jednak, że gwarancją dobrego samopoczucia nie jest pogoń za pieniędzmi – bo tych zawsze będzie mało – a pogodzenie się z własnym losem, bez względu na to, jaki jest.

Ktoś kiedyś powiedział, że spełniając marzenia tracimy je bezpowrotnie i okazuje się, że większą frajdą było samo dążenie do tych marzeń, niż korzystanie z tego, co przyszło po ich spełnieniu, ale z drugiej strony – kto by nie chciał stylowo i z szykiem podjechać na lotnisko dorożką?

No więc, wracając do pytania, co zrobilibyście z wygraną w totolotku? ;)
Z szykiem i stylem na Okęciu
Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz