rys. Daniel Baum |
Po poleceniu Wam „Przeraźliwego łoża” z Gołasem w środku (tfu, w roli głównej ;))
Pan Robert na naszym fanpage’u podrzucił 2
genialne krótkie filmy, które wraz z „Przeraźliwym łożem” były emitowane w
telewizji i wyświetlane w kinach w ramach wspólnego cyklu o bardzo wymownym tytule „Świat grozy”.
Jednym
z nich jest właśnie „Zbrodnia lorda Artura Savile’a” z 1967 roku w reżyserii
Witolda Lesiewicz i Andrzeja Jerzego Piotrowskiego według noweli Oscara Wilde’a.
Zanim powiemy Wam, dlaczego to trzeba zobaczyć, parę słów o fabule:
Wraz
z początkiem filmu przenosimy się na przyjęcie u lady Windermere, na którę
furorę robi chiromanta Podgers (w tej roli Ignacy Machowski). Choć jest
rozchwytywany przede wszystkim przez panie, to podejmuje się odczytania z dłoni
losu młodego lorda Artura Savile'a (w tej roli Andrzej Łapicki). Lord Savile
jest w ważnym momencie swojego życia – niebawem ma poślubić piękną Sybillę
(Maria Ciesielska).
Wydawać by się mogło, że rysuje się
przed nim świetlana przyszłość u boku najpiękniejszej kobiety w
towarzystwie, ale... gdy wróżbita Podgers spogląda w jego dłoń, zauważa coś
strasznego – coś, o czym nie chce powiedzieć Savile’owi.
Ten
– gdy przyjęcie już dobiega końca – zaczaja się na Podgersa i zmusza go w
rozmowie w cztery oczy do wyjawienia przepowiedni, według której Lord ma zostać mordercą...
W
obliczu tej sytuacji Savile przyjmuje swe przeznaczenie z taką pokorą, jakby to
było zadanie do wykonania. Przekłada ślub na później i wszystkie wysiłki skupia
na spełnieniu przepowiedni Podgersa. Z jakim efektem? Zobaczycie sami :)
Swoimi
dylematami Savile dzieli się ze swym wiernym, flegmatycznym i uwielbiającym czekoladę lokajem (w tej roli
fenomenalny Tadeusz Kondrat), a jedne z narzędzi zbrodni zamawia u szalonego
pirotechnika (w tej roli równie fenomenalny Bronisław Pawlik). Tak na
marginesie – akcent pirotechniczny
przypomina trochę filmy z Jamesem Bondem... ;)
W fabułę bardzo umiejętnie i zabawnie
wplątany jest też Chopin, Fryderyk Chopin.
Choć
„Zbrodnia lorda Artura Savile’a” trwa 27 minut, to przepowiednia spełnia się dopiero
na samym końcu filmu, zostawiając widza w niemałym zaskoczeniu – tym bardziej
że jest to bardziej komedia omyłek niż film grozy.
W
pewnym sensie jest to też film o poczuciu obowiązku i celu, który uświęca
środki. Bardzo zabawne środki!
Pozdrawiamy!
Studio Filmowe Hybrys
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz