„Hydrozagadka” zadebiutowała w telewizji 30 kwietnia 1971 roku, a jej druga emisja nastąpiła 3 miesiące później. Tak się złożyło, że w tym czasie Polska zmagała się z falą upałów nie mniejszą niż to, co działo się w naszym kraju przez poprzednie kilka tygodni. Dziś słów kilka o reakcjach na „Hydrozagadkę” ponad 40 lat temu i krótki przegląd najbardziej kultowych kwestii z tego nietuzinkowego filmu!
![]() |
rys. Daniel Baum |
Natychmiast po telewizyjnej
premierze „Hydrozagadki” na łamach „Życia Warszawy” zagrzmiał niczym letnia
burza Stanisław Grzelecki:
„Upał, który w pewnych
okolicznościach może doprowadzić do szaleństwa, na pewno w większości z nas
wzmaga drażliwość w stopniu grożącym wybuchem, awanturą. I oto, zmęczeni
upałem, siadamy przed telewizorem, licząc na chwile wypoczynku. Pojawia się Kondratiuk
ze swoim filmem, robi miny, przedrzeźnia, żongluje nonsensami i wymęczonym
widzom każe się domyślać, do kogo robi miny, skąd czerpie nonsensy. Oczywiście
Kondratiuk nie może odpowiadać za skutki upału w postaci naszej zwiększonej
drażliwości. Na jego miejscu sprzeciwiałbym się pokazywaniu w telewizji „Hydrozagadki”
właśnie w tych dniach. O chłodzie inaczej przyjmowalibyśmy ten film”.
Sam Kondratiuk tak wspomina to, co działo się po premierze:
Sam Kondratiuk tak wspomina to, co działo się po premierze:
„Strasznie nas opieprzono za tę „Hydrozagadkę”.
Pisano, że to zupełnie niepoważne i apelowano, aby nie dawać mi więcej kamery
do ręki. Moi rodzice to wszystko czytali, a ja się bardzo wstydziłem".
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkqzqEWUcpRPuxJhyphenhyphen-pUXNwljUTzvv5v55hDiDkpZvH5NJzx-UU7IttFzeDnl8mqy9Zb7I9ePNUed0YfzZzESbpHiiqhdY1JzNO4ZmlEaWyA6Lq7Puc7OuTps0aQprAmDMvWmJHgH1LIw/s640/fb.jpg)
Dziś, gdy „Hydrozagadka” ma już ponad 40 lat, całe pokolenia widzów powtarzają nie tylko te słowa, ale wiele innych kwestii i dialogów, które do tego filmu stworzył Kondratiuk. Wybraliśmy dla Was te, które według nas są najzabawniejsze. Zapomnieliśmy o czymś? :)
Nie jestem z cukru, nie obawiam się deszczu. Mam znakomitą parasolkę, wyrób krajowy, kupiłam w centralnym domu towarowym. Śmiało więc mogę wyruszyć za miasto.
Moi znajomi mają syrenkę, umówiłam się z nimi na wycieczkę, to miłe, młode małżeństwo...
Doktor Plama:
Język złota to jedyne esperanto.Komary rypią. Przejdźmy do środka.
Maharadża:
Fizyka dla klasy 7. To jest genialne w swojej prostocie. Co za umysł. Pascal i Machiavelli w jednej osobie. Pan jest geniuszem!Grunt, żeby scena rozegrała się przy brzegu, w końcu to jest widowisko.
Profesor Milczarek:
Nasz mózg elektronowy okazał się bezsilny, po wprowadzeniu danych wypluł wielki znak zapytania.Pozwoli pan, że się przedstawię: jestem profesorem.
Przyczyny zła należy szukać u źródeł, inna metoda to absurd.
Marynarz:
Jak
bym cię uderzył, to byś zginął z głodu, lecąc na Marsa.
Taksówkarz:
Napijmy
się oranżady, ja płacę! As:
Wiatr, wiatr, niepokój w naturze. Zaraz będzie burza. Dramat rozegra się w oprawie rozszalałych żywiołów.
A najlepsze dialogi to naszym zdaniem:
Jurek: Będziemy pili
koktajl Głuszka, zdejm kapelusz.
Jola: Jurku, uspokój
się!
Jurek: Czytam „Time” i
„Epokę”, pijam tylko Ballantine'a, palę Winstony, dla Ciebie mam Wintermensy
zagraniczne czekoladowe cygara. Zdejm kapelusz.
(...)
Jurek: Kładziemy się
do łóżka, zdejm kapelusz!
Jola: Jurku, uspokój
się!
Jurek: Będziemy
uprawiać miłość francuską! Zdejm kapelusz!
Maharadża: Czy to jest
Batman?
Doktor Plama: Gorzej. Stosując nomenklaturę międzynarodową: Superman!
Maharadża: Pan jest diabłem.
Doktor Plama: Przede wszystkim estetą!
Doktor Plama: Gorzej. Stosując nomenklaturę międzynarodową: Superman!
Maharadża: Pan jest diabłem.
Doktor Plama: Przede wszystkim estetą!
Taksówkarz: Już się trochę
pocieszyłem, przypomniałem sobie, że jestem ubezpieczony w PZU. Ta oranżada
jest bez bą... bez bąbelków.
As: TO ALKOHOL!!!
NAJWIĘKSZA TRUCIZNA!!!
As: Proszę się obudzić. Niech pan wstanie. Budzę
pana!
Dróżnik: Niech ryczy z
bólu ranny łoś, zwierz zdrów przebiega knieje.
As: Ktoś nie śpi, żeby spać mógł
ktoś, to są zwyczajne dzieje.
As: Bredzi Pan!
Dróżnik: Nie, lubię
Shakespeare'a.
As: To bardzo dobrze, lecz bardzo
źle, że pan śpi na służbie! Muszę pana ukarać!
Dróżnik: Głowa mnie
boli.. szum taki.. tu.. tu.. i tu. Byli jacyś ludzie, dawali butelkę,
przystawiali do nosa.
As: Dlaczego dopiero teraz pan o tym
mówi, gdzie jest ta butelka?!
Dróżnik: Tam.
As: ALKOHOL!!! Jest pan
usprawiedliwiony. To na pewno sprawka doktora Plamy. Jak wyglądali ci ludzie?
Dróżnik: Zwyczajnie,
jeden był w turbanie, drugi na czarno. Tylko ten trzeci wydawał mi się dziwny: liliput,
przebrany za górala..? Udawał dziecko.
As: Padł pan ofiarą niecnego spisku.
Gdyby morzyła pana senność, proszę napić się kawy. A na przyszłość radzę
zachować czujność. Wagony znajdzie pan na bocznicy.
Dróżnik: Ale kim pan
właściwie jest?
As: To nieważne! Ważne jest
przestrzeganie przepisów BHP, zwłaszcza na kolei! Cześć!
Doktor
Plama:
Przepraszam, książę, ten chłopczyk ma kaca.
Maharadża: Rozumiem.
Wesołego września! :)