sobota, 14 lutego 2015

To trzeba zobaczyć! (odc. 18): Upiór


rys. Daniel Baum

Z okazji Walentynek polecamy Waszej uwadze krótki romantyczno-psychologiczny thriller (niezły zlepek gatunkowy, prawda?) pod tytułem „Upiór”. W sam raz, żeby w dwójkę się pośmiać – bo nie zakładamy, że ktokolwiek będzie się bać. 

To kolejny film, który ma swój klimat i zasługuje na obejrzenie choćby dlatego, że wiedzą o nim tylko koneserzy: trwa niespełna 30 minut, został nakręcony ponad 40 lat temu, a jego reżyserem był Stanisław Lenartowicz – na pewno pamiętacie jego komedię „Giuseppe w Warszawie”.

„Upiór” jest filmem wyjątkowym, bo stanowi jeden z bardzo niewielu przykładów fantastyki z elementami grozy – przyznacie sami, że ani w PRL-u ani współcześnie zbyt wielu takich filmów w polskiej kinematografii nie znajdziemy. Mimo to film nie odbił się zbyt wielkim echem, choć w obsadzie – owszem, niedużej – znajdziemy takie ikony polskiego kina, jak Jan Machulski, Witold Pyrkosz, Zdzisław Karczewski, czy Edward Linde Lubaszenko. Oprócz nich występują tu jeszcze trzy osoby: Aleksandra Zawieruszanka, Jadwiga Chojnacka, Ryszard Ronczewski.

 

„Upiór” jest ekranizacją opowiadania Aleksego Tołstoja pod tym samym tytułem, w którym spotykamy pewnego młodego, przystojnego i dobrze rokującego w towarzystwie dżentelmena, który wplątuje się w upiorną i wstrząsającą przygodę. No ale od początku – ów młodzieniec o nazwisku Runiewski (Jan Machulski) poznaje na balu piękną Daszę (Aleksandra Zawieruszanka) i zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Niespodziewanie pojawia się tam również jej babka Brygadierowa Sugobrina (Jadwiga Chojnacka) i zaprasza oboje do siebie na wieś. 


W pewnym momencie do młodzieńca podchodzi pewien tajemniczy jegomość, Wasyl Rybarenko (Ryszard Ronczewski). W dość histeryczny sposób stara się mu wytłumaczyć, że zarówno babka, jak i towarzyszący jej na balu tajny radca Tielajew (Zdzisław Karczewski) to „krwiożercze upiory, które jeno czyhają na sposobność, żeby opić się do syta krwi ludzkiej”.

Świeżo zakochany Runiewski nie bierze ostrzeżeń na poważnie i w celu starania się o rękę młodej panny udaje się do podmoskiewskiego dworku, w którym zaczynają dziać się straszne rzeczy...

Morał jest jeden (w sam raz na Walentynki): uważajmy, w kim lokujemy uczucia. Nigdy nie wiadomo, czy jej/jego babcia to nie upiór ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz